Jesteś Chrześcijaninem z pasją czy starotestamentalnym Żydem? XXXIV Niedziela Zwykła

            Najcięższy czas mojego chrześcijaństwa był wtedy, gdy nie spotkałem jeszcze żywego Jezusa jako Osoby. Byłem młodym chłopakiem i moja religia była nawet ok. Ale bez polotu. I te obowiązki. Zbieranie podpisów przed bierzmowaniem. Niepisany obowiązek spowiedzi raz na jakiś czas. Trzeba się pokazać w Wielkim Poście na Drodze Krzyżowej. No i te rekolekcje – mama będzie krzyczeć. Obowiązki to beznadzieja. Do dziś mam tak, że jak mam obowiązki których nie rozumiem, to rodzi się we mnie bunt. Nie cierpię ich. Odbierają chęć życia. Jeszcze są obowiązki, które rozumiem. Wypełniam je. Ale bez szału. Ale są obowiązki, które rozumiem, jestem super przekonany i kocham. Z czasem zrzucają w mojej głowie imię „obowiązki” i stają się największą pasją. Obowiązek, który jest czymś zewnętrznym staje się częścią serca. Właśnie o tym jest dzisiejsza Ewangelia.

            Apostołowie są Żydami, a to znaczy, że wszystko co religia, także i Bóg, to zewnętrzne obowiązki. Ich prawo stanowiło, że jeśli umyjesz ręce w taki a nie inny sposób przed jedzeniem to Bóg się ucieszy. Jeśli w szabat nie przejdziesz więcej metrów niż wyznaczyli kapłani żydowscy, to będziesz z Jahwe w zgodzie. I wiele innych. Obowiązki, ale czy z serca? Jezus powiedział Apostołom chwilę wcześniej przed tą dzisiejszą sceną z Ewangelii (fragment z poprzedniej niedzieli), że mają dbać o swoich braci i swoje siostry poprzez pełne miłości i zrozumienia kilkukrotne upomnienia. A potem jak Jezus walczyć o taką osobę walczyć. O każdego poganina i celnika. Pomyśleli: ciężki obowiązek. Dlatego wysyłają Piotra. Niech się spyta, ile razy tak podchodzić do jednej osoby, gdy ona nas odrzuca. Przecież obowiązek musi się kiedyś skończyć. A potem już nie trzeba – i luz.

            Dlatego Jezus mówi dzisiejszą przypowieść. Nie chodzi o żadne obowiązki. Nie o targ, że jak Bóg wybacza to musisz i Ty. Zakochaj się w Nim, by zrozumieć Jego miłosierdzie, które wybacza każdy szlam Twojego życia. Zakochaj się w Takim szalonym z Miłości Bogu. Wtedy zechcesz być choć trochę jak On. Wybaczanie bez granic stanie się słodką oczywistością. Przecież On tak robi. Ale nie tylko wybaczanie, lecz wszystko co do Niego należ stanie się wielką częścią Twojego serca. A może ogarnie je całe doprowadzając Cię automatycznie do świętości?

 

https://soundcloud.com/farend-ojp/20170917-1714-01mp3

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *