Uroczystość Chrystusa Króla – Konstytucja.

            Dziś słuchając Ewangelii można odnieść nieprzyjemne wrażenie, że Bóg jest przede wszystkim sprawiedliwym, ale zimnym i surowym sędzią. Mocna ręką dzieli na dwie grupy: dobrych i złych. Czy rzeczywiście tak jest? A jeśli jest, czy to zachęca Cię do chrześcijaństwa?

            Dziś jest Uroczystość Jezusa Chrystusa Króla. Króluje On wszędzie, ale przede wszystkim ciągle tworzy rzeczywistość Królestwa niebieskiego. Żeby poznać jaki jest Bóg, trzeba poznać jakie jest jego Królestwo. Czyli trzeba poznać coś, co jest fundamentem tej rzeczywistości. Więc trzeba zobaczyć, czym jest konstytucja.

            Żeby poznać konstytucję Królestwa Niebieskiego trzeba sięgnąć do przepięknego I czytania. Bóg z czułością do nas mówi, że przyjdzie jako bardzo kochający pasterz. Sam przyjdzie do swojej owczarni. Z wielkim sercem i zaangażowaniem poszuka każdej owcy. Pójdzie za nimi w najbardziej czarne miejsca, żeby je odzyskać. Sam będzie kładł je i karmił. Skaleczoną opatrzy. Umocni chorą. Wspaniały, kochający i czuły pasterz. Wpatrzony w swoje owce. Oczywiście, każdy z nas musi odnaleźć się w obrazie zaginionej, a nawet chorej owcy. Jeśli będziemy chcieli i otworzymy się na Niego – On przyjdzie do każdego z nas ze swoją czułą opieką. Jeśli poznasz w swoim życiu takiego Pasterza, który tak dba o Ciebie, zaczynasz Go bardzo mocno kochać. On z dnia na dzień będzie umacniał Twoją miłość do Niego i oczyszczał swoimi sposobami. W końcu w Twoim sercu będzie tyle miłości, że będzie się wylewała na innych. Zauważysz każdego człowieka z jego potrzebami i automatycznie będziesz pomagać. Bo powoli nauczyłeś się od Boga – Pasterza takiej czułej miłości. I nie ma szans, żeby nią się nie dzielić. Twoje życie stało się na Jego kształt. Poznałeś konstytucję Jego Królestwa, czyli bezwarunkową miłość względem innych.

            Dzisiejszy sąd to nie jest sąd z uczynków, a pytanie o miłość. Czy poznając konstytucję Jego królestwa powoli zacząłeś nią żyć i przez to stałeś się już na ziemi Niebieskim Obywatelem? Ten Sędzia tak właściwie to ukochany Pasterz, który pyta o przynależność, a więc o miłość. Zakochaj się w Nim, a potem pokochaj innych.

https://soundcloud.com/farend-ojp/20171126-1216-01mp3

Boże Biznesy XXXIII Niedziele Zwykła 2017 r.

„Odrzekł mu pan jego: Sługo zły i gnuśny! Wiedziałeś, że chcę żąć tam, gdzie nie posiałem, i zbierać tam, gdziem nie rozsypał. Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja po powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność”.

            Powinniśmy zajmować się w naszym życiu maksymalizmami, czyli chcieć pomnażać jak najwięcej talentów, ciesząc się z tego w jak Wielkiej grze. Ale dziś rozważając to Słowo chcę pochylić się nad czymś zupełnie odwrotnym, a mianowicie nad minimalnymi wymaganiami, by osiągnąć zbawienie. Zgadzam się, że trzeba walczyć o największe, bo jest to zwyczajnie fajne. Zawsze gdy dużo pomnażamy, to wiele też zyskujemy, przy okazji również dla siebie – nawet w tym życiu. Minimalizm zaś pokaże nam jak niedużo trzeba, żeby być dobrze rozliczonym. Przez to też objawia nam się jak niezwykle mocno kocha nas Ojciec Niebieski.

            Cytat, który przytoczyłem na początku mocno mnie poruszył. Przecież trzeba było tak mało zrobić. Wystarczyło pokonać drogę do banku i tam wpłacić pieniądze na dochodowe konto. Dalej pomnażaniem zajęliby się już bankierzy. Tak mało. Myślę, że tak też może być z naszym chrześcijaństwem. Tak niewiele. Chcieć spotkać kochającego Boga. Wsłuchać się w Słowo Boże. Zjednoczyć się z Wszechmocnym w Eucharystii. Tak niewiele. Tyle samo wysiłku co, niestety, niewykonana droga do bankiera. Jeśli jednak już przejdziesz tę drogę, nie przejmuj się, że pozostaniesz na najniższym poziomie minimalizmu. Ojciec Niebieski jest zachłanny w chęci dawania, w tym, byśmy byli najszczęśliwsi. Wciągnie nas w wir coraz większych Boskich biznesów. Będziemy chcieli mieć i obracać coraz większymi „pieniędzmi”, a On będzie nam dawał coraz więcej niebieskich talentów. To będzie nam wychodzić i będziemy chcieć więcej i więcej…. Ale na początku jest przynajmniej „droga do bankiera”, którą musimy chcieć przejść.

Potrzeba tak niedużo. Dziś obchodzimy I Światowy Dzień Ubogich ogłoszony przez papieża Franciszka. Myślę, że każdemu zdarza się pomagać materialnie ludziom biednym. Ale czy robisz niezbędne minimum wtedy, gdy chodzi o relacje międzyludzkie? Zwykła rozmowa, pytanie jak to się stało, że jest bieda, co cierpi, gdzie śpi, chwila bycia razem z nim – dla nas powinno być to minimum. Tak mało to kosztuje – „droga do bankiera”. Dla ubogich jest to niesamowicie ważne. Ból ubóstwa w większości przypadków to ból pewnego odcięcia od reszty społeczeństwa, które nie musi walczyć w taki sposób o przetrwanie. Myślę, że to jest niezbędne także nam, żebyśmy inaczej spojrzeli na biednych. Nie jak na niepotrzebny widok naszych ulic czy tylko skarbonki dla „łaskawej” jałmużny, ale jak na cierpiących braci i siostry. Czy Jezus nie kazał nam takich kochać? Czy nie w takich osobach szczególnie jest widoczny Jego obraz?

Niesamowity człowiek, bardzo utalentowany artysta hip hopowy, a przede wszystkim wielki świadek Ewangelii – Tau zrobił projekt, w którym przez jakiś czas żył z bezdomnymi na ulicy. Tak powstała piosenka „Dawca”. Zachęcam do zajrzenia na Youtube’a. Robi niesamowite wrażenie. Człowiek ma wyrzuty sumienia, że długo źle myślał o tych ludziach. Powiem szczerze – sam się tego uczę. Przy wejściu schodami z przystanku na Stare Miasto w Warszawie stoi młody, oparty o ścianę i pochylony człowiek. Mijam go zawsze, gdy biegnę do kościoła św. Anny lub żeby się z kimś spotkać przy kolumnie Zygmunta. Trzyma zapisaną tabliczkę i kubek plastikowy na pieniądze. Widać, że jest ubogi. Kilka razy spiesząc się rzucałem mu grosze nie czytając nawet zapisanej tabliczki. Myślałem tylko, że dobrze jakby nie przeznaczył tego na wódkę lub jakieś dragi. Któregoś razu zabolało mnie, że tak robię. Przecież Jezus by tak nie zrobił. On zawsze rozmawia jak kogoś obdarowuje zdrowiem lub wiarą. Następnym razem wrzuciłem pieniądze. Jak zwykle powiedział dziękuję, nie patrząc na mnie. Delikatnie powiedziałem, że mam nadzieję, że pieniądze się przydadzą na coś bardzo niezbędnego. Podniósł głowę i zaczął rozmowę ze mną. Okazało się, że jest bardzo chory. Bierze leki, które najprawdopodobniej zabiłyby go, gdyby zmieszał je z alkoholem. Pieniądze zbiera, bo musi brać te leki, ale daje też jedzenie dwóm braciom alkoholikom, kompletnie zdegenerowanym. Mówił z pewną pasją i radością, że ktoś wreszcie go zapytał i że ktokolwiek się nim interesuje. Moich kilka groszy, dzięki niewielkiej rzeczy stały się po raz pierwszy czystym miłosierdziem. Tak bardzo potrzebnym temu człowiekowi, jak również i mnie. A trzeba tak mało….

Czy znasz swoją wielką godność? XXXII Niedziela Zwykła 2017 r.

                Myślę, że nie można dzisiejszej Ewangelii zamknąć tylko w stwierdzeniu: „no tak, muszę być czujny”, bo Pan przyjdzie. I koniec. A co z resztą? Jezus ma Ci o wiele więcej do powiedzenia.

            Czym są oliwa i lampy? Ładne rekwizyty do mówienia przypowieści? Każde słowo Jezusa ma głęboki sens. W całej Ewangelii nie ma rekwizytów bez znaczenia.

            Dzisiaj obchodzimy Dzień Solidarności z Kościołem Prześladowanym. Czy nie zastanawiało Cię, że ludzie, którzy umierają za wiarę robią to zwykle bardzo spokojnie? Dla nich to żaden ostateczny dramat. W historii mamy męczenników, którzy wręcz oczekiwali oddania życia dla Jezusa, jak na przykład św. Ignacy Antiocheński. Czy to dziwne? Pozbawione sensu? Otóż nie. Ci ludzie szukali i zdobyli pewną Bożą mądrość. O niej mówi I czytanie. Jeśli choć trochę się postarasz, ona sama do Ciebie przyjdzie. Jeśli jej pragniesz rano, znajdziesz ją za wejściem do domu lub mieszkania. Na czym ona polega? Na pogrzebie biskupa Świerzawskiego biskup Ryś wspominał zdanie z pewnej homilii zmarłego, które zapadło mu w pamięci. Mianowicie, progiem do innego świata nie jest trumna, ale dla każdego z nas jest nim chrzest. Szczerze, mnie też mocno uderzyło to stwierdzenie. No tak. Obywatelami Nieba chcielibyśmy być po śmierci. A Bóg daje nam to już na chrzcie. Świetna myśl, która właśnie wywołuje to pragnienie mądrości Bożej. Mądrość ta ciągle przypomina, że jesteśmy nie z tego świata. Że dopiero to, co na nas czeka jest świetne, kochane, dobre, miłe itp. I powiększone o milion razy o to, co możemy sobie wyobrazić.

Zauważ, że jeśli masz taką mądrość, że jesteś niebieskim obywatelem i strasznie czekasz, żeby się wreszcie zameldować w prawdziwym Domu, to zmienia to Twoje patrzenie na świat. Przyjście Pana w śmierci lub na końcu świata to oczekiwane przyjście Oblubieńca, który weźmie Cię w niesamowite miejsce. Nie boisz się śmierci. Stąd uśmiechnięci chrześcijanie oddający życie za wiarę. Twoje wielkie problemy w tym świecie stają się malutkie. Bo nie musisz walczyć za wszelką cenę, żeby było Ci dobrze tu, na ziemi. Stają się delikatnymi niepowodzeniami. Wiesz, że tam będzie super, i do tego jesteś stworzony/stworzona. Wtedy zaczynasz dostrzegać, ile fajnych rzeczy jest wokół Ciebie. Bo szukanie za wszelką cenę szczęścia tutaj absolutnie przysłania to, co Boskie, to, co On daje Ci już teraz.

            Pamiętaj, musisz mieć oliwę, którą jest mądrość Boża wymieszana z wiarą. Jeśli ją masz, to oczekujesz Pana bez żadnego strachu. A nawet z ciągłym uśmiechem, bo co się przejmować tym, co mało istotne – wszystkimi naszymi problemami i lękami o przyszłość. Jest Ktoś znacznie większy od tego wszystkiego.

Jesteś bogiem czy masz Boga? XXXI Niedziela Zwykła

            „Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony.” Mocne słowa. I jakoś bolą. Do tego stopnia, że w lekcjonarzu, z którego czytałem na Mszy ktoś dokonał długopisem trochę humorystycznej korekty. Przekreślił literę „p” i wstawił literę „u”. Poniża zamieniło się w uniża. No tak! Mniej bije po oczach i sercu! Ale my wszyscy skreślamy w swoich głowach ten zwrot, bo jest zbyt ciężki i jakiś daleki. Myślimy o ciągłej makabrze w życiu i byciu nikim, żeby dostać w wieczności nagrodę. Nie! Siła tego Słowa tkwi w tym, że jeśli będziesz miał tą postawę teraz, to i nagroda przyjdzie od razu. Będziesz w swoim życiu wywyższony i szczęśliwy. Czyli o co chodzi?

            Słyszycie o tych ludziach z dzisiejszego Słowa? W I czytaniu są to dwulicowcy i chorągiewki. Nawet jak nauczają o tym, co Boże, to robią to tak, żeby wszystkim się podobać. Robią to tak, żeby każdemu, z osobna się podobało. Błagają w ten sposób o akceptację. I dostają ją. Ale nadal pozostaje ten silny ból w sercu, że tak właściwie jestem nikim, bo dla każdego chcę być kimś. Nie posiadając swojego zdania. W Ewangelii są to ludzie, którzy lubią się pokazać. To ówcześni szpanerzy i cwaniacy „co to nie on”. Dziś pewnie jeździliby Porsche lub Ferrari i ubieraliby się u Calvina Kleina. Muszą tak robić, bo nie znają swojej wartości. Szukają jej za wszelką cenę w oczach innych, którzy podziwiają, ale tylko…ich szmatki i gadżety. Szpanerzy wiedzą o tym i ciągle czują pustkę. Czują ból, bo chcieliby być w oczach innych kimś jako człowiek. Cały człowiek ze swoim wnętrzem.

            To nie są ludzi źli! To są ludzie chorzy i żebrzący o miłość. Dziś do nich trzeba jeszcze dodać tych, którzy za wszelką cenę stawiają na swoim. Nawet gdy nie mają racji. I przyznajmy się, w każdym z nas jest coś z każdej z tych postaw! Dlaczego tak jest?!

            Bo my ludzie jesteśmy bałwochwalcami. Dziś nie czcimy bożków po kryjomu. Dziś siebie stawiamy na miejscu naszego kochanego Taty – Boga. I musimy ciągle udowadniać, że nadajemy się na najważniejszą osobę na świecie. Zamiast Niego.

            „Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony.” Poniż się dzisiaj, a więc uznaj Jego wielkość i moc, że jesteś nikim podług Niego. Zauważ, że ten Ktoś strasznie Cię kocha. A jeśli taki Ktoś potężny Ciebie kocha, to ta myśl Cię wywyższy. Dopiero poczujesz swoją ogromną wartość. Nie będziesz musiał/musiała udowadniać nic sobie ani światu. Poczujesz się wywyższony/wywyższona Jego miłością. Wtedy uśmiech nie będzie znikał z Twojej buzi. I będziesz świetną osobą, która nic nie będzie musiała udowadniać, dlatego będzie dla innych.

https://soundcloud.com/farend-ojp/20171105-1205-01mp3