I Niedziela Adwentu rok 2017.

                Dzisiejsza Liturgia Słowa kieruje naszą uwagę na bardzo konkretną sprawę. Wskazuje, że poważnym problemem jest to, że my nie wiemy tak naprawdę kim jesteśmy. Ewangelia mówi wprost – zostałeś zarządcą domu Wszechmogącego Gospodarza. Sęk w tym, że zapominasz o tym, że jesteś dla Niego kimś, kto jest absolutnie godny zaufania. Zostawia Ci przecież swój dom. Coś bardzo bliskiego. Zapominasz, że jesteś Jego „prawą ręką”. A na koniec zapominasz, że On powróci do swojej własności.

            Podkreśla to I czytanie. Piękne, bo mówi o każdym z nas. Wiesz o tym, że On jest Stworzycielem a Ty stworzeniem. On Garncarzem a Ty gliną. Ale co z tego?! Wszystko wydaje się w Twoim życiu płytkie i pozbawione sensu. Nic nie znaczy, że jesteś najdroższą perłą dla kochającego Ojca. Kiedy jest źle, nie łapiesz się Jego. Nie uciekasz w Jego wszechmocne ramiona. Nie pamiętasz, że Twoje powołanie, a więc wszystko co robisz, to działanie w Jego domu.

            Adwent. To wyrwanie się z ułudy płycizny. Jezus chce przyjść do Ciebie bardzo konkretnie, ale nie po to, żeby Cię twardo rozliczyć. Chce przyjść albo delikatnie, albo czasem mocno wstrząsając i powiedzieć z czułością: „Spójrz na Mnie. Przypomnij sobie, kim tak naprawdę dla Mnie jesteś. Twoje życie to nie płycizna. Zacznij z pasją i radością działać w Mojej własności, czyli w tym, co masz”.

            Po co Jezus to robi? Aby, gdy przyjdzie na końcu czasów (naszych lub świata), zastał nas czuwających z radością i głębią w oczach. Wtedy każe nam zasiąść przy stole i nam, swoim sługom, będzie usługiwał.

Marana Tha. Przyjdź, Panie Jezu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *