III Niedziela Adwentu 2017 r.

Pan mnie posłał by głosić więźniom swobodę.

            W czwartek wszyscy z Centrum Formacji Misyjnej po zajęciach językowych udaliśmy się autobusem w stronę Białołęki w Warszawie. Jechaliśmy do Aresztu Śledczego – swoistego więzienia. Tradycją jest, że przyszli misjonarze w adwencie i wielkim poście posługują tam osadzonym więźniom. Znów pojawiły się moje wątpliwości i podszepty diabła, jak zawsze przy tak nietypowym głoszeniu Słowa. Mieliśmy być z siostrą Krystyną na oddziale z ponad setką więźniów. Wiedziałem, że są tam też ludzie z kilkunastoletnimi wyrokami także za morderstwa. Pomyślałem, że spokojnie – jak On mnie posyła to załatwia wszystko. Czy można ogłosić wolność osadzonym na wiele lat? Można! Widziałem jak Jezus poprzez rozmowę, spowiedź i Mszę św. rozbijał najbardziej surowe więzienia w sercach. Swoiste Guantanama z torturami ciemności grzechu i rozpaczy. Ci ludzie zaczęli się uśmiechać i mieli w oczach jasność. Po Mszy św. przyszli nas uściskać i wrócili do swoich cel. Wolność została ogłoszona. Jezus z mocą działał. Prawdziwy adwent.

            Piszę to nie po to, żeby dać świadectwo, jakie to dobre rzeczy mnie spotykają. A może nawet niesłychane – bo cuda Boże wokół mnie ciągle się dzieją. Piszę to, żebyś czuła /czuł, że jesteś powołana/powołany do tego, o czym mówi Izajasz w I czytaniu. Do dźwigania ubogich, głoszenia wolności jeńcom i więźniom. Nie musisz być kimś niezwykłym. Nie musisz być księdzem w więzieniu. Dziś w Ewangelii pokazuje to św. Jan Chrzciciel. Żydzi pytają czy jest kimś niezwykłym. Pytają czy jest powracającym z nieba prorokiem Eliaszem, a może wprost Mesjaszem. Jan odpowiada pięknie i krótko: Jestem kimś zwyczajnym. Jestem tylko głosem na pustyni. Ale za mną idzie Jezus. Dlatego dzieją się wielkie rzeczy przeze mnie i będą się działy jeszcze większe. Jeśli stoi za Tobą Jezus, to Ty stajesz się kimś niezwykłym w całej swojej zwyczajności. Możemy podnosić ubogich i uwalniać uwięzionych. Ale rób to tylko w Jego imię i tylko jako Jego dzieło.

            Czy trzeba iść do więzienia lub do schroniska dla ubogich, żeby tego doświadczyć? Nie. Wokół Ciebie jest wielu ubogich, bo nie mają miłości, akceptacji, czyli Jezusa. Wielu jest uwięzionych na amen przez ciemność grzechu i nienawiści. Do tej pory najprawdopodobniej bałaś/bałeś się do nich iść i głosić. Idź tam z Nim i do nich. Będziesz Izajaszem, Eliaszem i św. Janem Chrzcicielem. I będą działy się cuda.

P.S. Wyobraźcie sobie moje zdumienie kiedy po przyjeździe z więzienia postanowiłem porozważać Słowo na tą niedziele,  a tam zobaczyłem „nieść więźniom swobode.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *