IV Niedziela Zwykła. 28.01.2018 r.

            Bardzo nas cieszy kiedy jest konkret. Zarówno wśród ludzi, którzy są zdecydowani, szczególnie w byciu dobrym i w wybieraniu dobra. Ale bardziej cieszą i dają pokój nasze dobre wybory duchowe. Konkrety bardzo cieszą, ponieważ dziś świat niestety uczy życia niezdecydowanego, byle jakiego i szarego. Mówi, że nie ma tak właściwie jednej prawdy obiektywnej, bo każdy może mieć swoją. Konkretem niby można kogoś urazić i skrzywdzić. A wszyscy muszą Cię niby kochać. Z jasnym konkretem dążenia ku dobru nie będziesz nowoczesny, bo nie będziesz szary i przeciętny jak większość dzisiejszych ludzi.

            Brak konkretów niestety najbardziej uderza w nasze życie z Bogiem. Szybko wkrada się bylejakość. Dlatego dziś Bóg przez swoje Słowo mocno dopomina się o konkrety z naszej strony. Bardzo wyraźnie pokazuje z Kim mamy do czynienia. I że dla naszego dobra nie możemy być byle jacy.

            W I czytaniu Bóg przypomina, że ciągle i w sposób żywy do nas mówi: przez Słowo Boże, sakramenty, modlitwę i konkretne historie naszego życia. Bóg z miłości dopuszcza się małego szantażu. Jeśli nie posłuchasz, to odpowiesz za każde Jego Słowo, które zostało zmarnowane.

            Słuchając II czytania może się wydawać, że św. Paweł się wręcz przesadza apelując o konkret w relacjach do Pana. Mówi, że dobrze, gdyby chrześcijanin nie wchodził w związek małżeński. Najważniejsza jest relacja z Panem, a życie małżeńskie może w tym przeszkadzać. Powiesz: Przesada! Może. Ale myślę, że nie chodzi o sam fakt braku małżeństwa, a raczej o to, żeby współmałżonek nie stał się dla drugiego bożkiem na miejscu prawdziwego Boga. Ciągle mam w uszach westchnienia zakochanych dziewczyn, które opowiadając o swoich przyszłych mężach często mówią: „Proszę księdza, on jest dla mnie wszystkim”. Czyżby!?

            Wreszcie Ewangelia mówi, że Jezus to nie byle kto. To nie jakiś tam nauczyciel. To nie ktoś, kogo możemy lekceważyć lub postawić w swoim życiu w miejscu z napisem „tylko hobby”. To jest Baranek, który ma wielką moc. Ktoś, Kto jest niewyobrażalnie mocny. Ktoś, przed Kim klękają potężne duchy niebieskie w postaci archaniołów i aniołów. Przed Nim, jak dziś w Ewangelii, diabeł wpada w desperacką rozpacz. Jezus jednym Słowem może zniszczyć jego najbardziej destrukcyjne plany względem człowieka. Jednocześnie ten Pan Wszechświata ogromnie Ciebie kocha. Umarł za Ciebie haniebną śmiercią, ale też i zmartwychwstał, byś miał prawdziwe życie. Dziś w każdej chwili pragnie Twojej uwagi i miłości.

            Czy to nie wymaga konkretu życia z Nim i konkretu świadczenia o Nim?!

III Niedziela Zwykła 21.01.2018 r.

            W tym tygodniu w czwartek podczas wizyty papieża w Chile miało miejsce dość ciekawe wydarzenie. W mieście Iquique papież przejeżdżał ulicami witany entuzjastycznie przez mieszkańców. W pewnej chwili, co zarejestrowały kamery, koń jednej z policjantek zabezpieczającej przejazd wpadł w amok i zrzucił ją na ziemię. Papież, który to widział kazał zatrzymać swój pojazd, zatrzymując tym samym całą kolumnę. Ku zdziwieniu wszystkich zszedł i zaczął pomagać poszkodowanej. Był przy niej aż do odjazdu karetki do szpitala. Jedna z bliskich mi osób powiedziała, że zrozumiała przez to, co oznacza tytuł papieski „Sługa sług Bożych”. Myślę, że przez to wydarzenie papież wygłosił przedwcześnie homilię do dzisiejszego Słowa Bożego. Pokazał, że dorasta się do swojego powołania, kiedy jest się nawróconym. A to nawrócenie polega na tym, że przestajesz myśleć o sobie a zaczynasz być totalnie dla innych. Papież mógł pomyśleć, że przecież są lekarze, ochrona, inni policjanci, którzy jej pomogą, a on jako papież musi jechać w swoim majestacie. Nie. Dla niego to jest zupełnie normalne i oczywiste, że jeśli jest jakaś krzywda to myśli się tylko o osobie pokrzywdzonej i o tym, by zanieść jej pomoc. Bez względu na okoliczności.

            Właśnie o tym mówi dziś Słowo. Jeśli chcesz być kimś wielkim dla Królestwa Bożego, musisz się nawrócić. Mówi dziś o tym I czytanie. To historia o mieście Niniwie, której mieszkańcom Bóg wybacza, bo się nawracają. Czyny pokutne, których podejmują się jej mieszkańcy pozwalają im zerwać ze zgubnym myśleniem, że jestem dla siebie bogiem więc grzechami hołduję samemu sobie. Ogłosił im nawrócenie prorok Jonasz, który sam się wcześniej nawrócił. Na samym początku myślał tylko o sobie, dlatego uciekał przed misją nawrócenia wielkiego miasta. Przecież był dla siebie najważniejszy a tam głosząc rychłą zgubę całego miasta mógł stracić wiele, łącznie z życiem. Przez różne wydarzenia Pan nauczył Jonasza innego myślenia i zmienił jego serce. Zaczął myśleć o innych, stał się w pełni prorokiem i sprawił, że tysiące ludzi się nawróciło.

            W Ewangelii Jezus głosi nawrócenie. Myślę, że dzięki temu dzieje się coś wielkiego w sercach przyszłych apostołów. Dlatego następnym krokiem jest ich powołanie i natychmiastowa odpowiedź „tak”. Bo przestali myśleć o sobie a zaczęli myśleć o innych i o Bogu.

         Chcesz być kimś wielkim i dorastać do swojego powołania kimkolwiek jesteś? Dokonaj swojego nawrócenia, a więc totalnej zmiany w swoim myśleniu. Przez chrzest stajemy się dziećmi Bożymi, które są zdolne do myślenia o Bogu i o innych, do bycia dla innych. Diabeł podczas naszego życia pcha nas w całkiem inne myślenie. Wie, że dziś nie można nas odciągnąć od Boga Jedynego przez danie nam bożków do czczenia. Nie te czasy. Dlatego wmawia nam, że my sami jesteśmy dla siebie bogami. Dlatego mamy myśleć tylko o sobie, nawet kosztem innych.  Nawrócenie to nawrót totalny z tej drogi dzięki mocy Jezusa, Jego Słowa i sakramentów. To odwrócenie się od czczenia siebie i zwrócenie się ku innym. Nawet kosztem siebie. Otwierają się wtedy nowe i przepiękne horyzonty. Możemy stać się w pełni szczęśliwymi oraz być świadectwem dobroci i miłości dla innych. Spróbuj tego, a dorośniesz do bycia kimś niezwykłym. Tak jak papież Franciszek, który pochyla się nad obolałą chilijską policjantką.

II Niedziela Zwykła 2018 r.

            Fundamentem właściwego i dobrego spotkania jest dogłębne i wzajemne wejście w świat drugiej osoby. Poznanie go z zainteresowaniem i jednoczesną akceptacją. Świat drugiej osoby może być wielką aspiracją dla osoby spotykającej się.

            Papież Benedykt XVI i jego następca papież Franciszek głośno i często wyrażali się, że chrześcijaństwo to spotkanie z żywą osobą Boga. Jest to absolutne tworzenie ucznia i dziecka Bożego. To spotkanie prowadzi do nawrócenia, ukazuje nowe horyzonty, daje nowe życie, a w końcu przynagla do świadczenia o Jezusie, które rozpala innych. Dziś liturgia Słowa mówi o tym fenomenie.

            W I czytaniu widzimy jak Bóg wręcz walczy o spotkanie z człowiekiem. Robi to, bo go niesamowicie kocha. Dlatego Pan nie ustaje w wołaniu Samuela. Ale kiedy on już Go wreszcie spotkał, od razu zaczęły się dziać rzeczy wielkie. Samuel dorastał, a Wszechmocny był z nim. Nie dał spaść żadnemu słowu Samuelowemu na ziemię. Znaczy to, że jego słowa były tylko mądre i dobre. Dorastając był już mądrym człowiekiem.

            W Ewangelii dwóch uczniów spotyka Jezusa i od razu są zachwyceni. Chcą od razu wejść w Jego świat. Stąd to dziwne pytanie: „Nauczycielu, gdzie mieszkasz?”. Mieszkanie to coś bardzo osobistego. Zachwyceni chcą poznać Go dogłębnie. Spotkanie i zachwyt skutkują od razu świadectwem dla innych. Dlatego Andrzej idzie do Szymona Piotra, aby mu powiedzieć o przełomowym wydarzeniu: „Znaleźliśmy Mesjasza”.

            Zmiana imienia to zmiana istoty życia. Tak twierdzono za czasów, w których dzieją się wydarzenia ewangeliczne. Dlatego Jezus zmienia Szymonowi imię na Piotr. Po spotkaniu jego życie totalnie się zmienia. Automatycznie ze zwykłego rybaka na krańcach świata staje się fundamentem Kościoła, który będzie na całym świecie. Jest skałą, na której opiera się wszystko.

            Pamiętaj, Pan ciągle, jak z Samuelem, szuka też spotkania z Tobą. Jeśli Go spotkasz, zmieni się wszystko. Otworzy się nowa historia Twojego życia. Będziesz mądrym gigantem duchowym, pełnym też przyciągającej pokory. Będziesz robił fantastyczne rzeczy i tym świadczył o Jezusie. Bo Jego moc będzie się objawiała poprzez Ciebie.

Chodzi tylko o spotkanie…

Niedziela Chrztu Pańskiego 2018 r.

            Cud nowego życia. Kiedy się urodziłeś twoi rodzice pochylili się nad Tobą i pomyśleli: Jakie cudo! Jednak rodzisz się jeszcze raz – podczas chrztu św. Wtedy wydarza się to, co w dzisiejszej Ewangelii. Jak nad Jezusem, tak i dzisiaj Bóg Ojciec mówi: To Moje ukochane dziecko! I co ważne, On ciągle na nas tak patrzy.

            Bardzo ważne jest byśmy pamiętali, że chrzest to nowe i zupełnie inne życie. Życie Boże. Stąd znak wody w tym sakramencie. Kiedyś, aby ochrzcić zanurzano w wodzie całego człowieka. Woda oznaczała dla ludzi czasów Jezusa też śmierć. Więc chrzest oznaczał uśmiercenie tego człowieka ziemskiego, który mieszkał w ochrzczonym. Był on grzeszny i pod panowaniem diabła. Wychodząc z wody stawał się kimś zupełnie innym. Stawał się, i każdy kto jest ochrzczony staje się kimś zupełnie innym. Jest umiłowanym dzieckiem Boga. Otwartym na Niego i przy Jego sercu. Jest z daleka od zła. Niestety ten człowiek grzeszny – ziemski ciągle chce wracać. Dlatego mimo wybrania Bożego grzeszymy. Naszym zadaniem jest ciągle uśmiercać tego ziemskiego człowieka. Ta walka jest bardzo ciężka, dlatego dzisiejsze Słowo przypomina Ci jakie masz przywileje i dary będąc dzieckiem Boga.

            Pijcie za darmo wody, po której nie chce się pić. Jedzcie przysmaki. To prośba samego Ojca. Wspaniale to brzmi w kontekście tego, że dla Izraelity w tamtym klimacie woda jest bardzo cenna. Podobnie jest z pożywieniem. Od Pana dostaje się dużo, smacznie i za darmo. My, żyjąc jako człowiek ziemski duchowo jesteśmy ciągle spragnieni i nienasyceni. Zobacz jak bardzo pragniesz szczęścia, stabilizacji czy radości. Szukasz, bo jesteś ziemski. Umierając dla tego świata i rodząc się dla nieba dostaniesz od Ojca wszystko co sobie wymarzysz. A mogę zagwarantować, że jeszcze więcej. Będziesz duchowo absolutnie zaspokojony. Bo tylko On może nasycić nasze wnętrza.

            Izajasz mówi o następnej obietnicy. Bóg mówi do każdego z nas: Ustanowiłem Cię wodzem dla ludów. Przyjdą do Ciebie nawet narody, których nie znasz. Tak bardzo chcemy wchodzić w swojej codzienności tylko w piękne relacje z ludźmi. Niestety robimy to jako człowiek ziemski. Dlatego nam nie wychodzi. Rodzi się w nich pycha, egoizm, kompleks niższości/wyższości, czasem żebrzemy albo wymuszamy miłość, emocjonalnie szantażujemy. Będąc człowiekiem niebieskim zaczynamy być jak Izajasz – kimś niezwykłym dla innych. Dlatego że mamy inne, przemienione i spokojne serce. Możesz się stać tym dobrym wodzem, do którego ciągną ludzie, po to, żeby pobyć z Tobą. Przyjdą nawet Ci, których do tej pory nie znałeś. Nowe i piękne relacje.

            Przez Izajasza Ojciec tłumaczy, że człowiek po chrzcie, ten niebieski, posługuje się Jego logiką. Jest to niesamowicie inna logika niż ta, którą prezentuje świat. Jeśli będziesz się nią posługiwał, staniesz się szczęśliwy, ale też i niezrozumiany. „Moje myśli nie są waszymi myślami.” Właściwie odrzucenie i pukanie się w głowę przez innych jest świetnym dowodem, że myślimy jak Bóg. Zobacz, czy w Twoich postawach życiowych świat Ci przyklaskuje czy mówi, że jesteś niemądry i dziwny. To dobry wyznacznik, czy jesteś dzieckiem Boga czy jeszcze dzieckiem grzechu.

            Na końcu Słowa Pan zapewnia o swojej opiece. „Słowa moje nie powrócą do mnie dopóki nie uczynią tego co chciałem” Są to słowa kochającego i wszechmocnego Ojca. Stworzyły one też świat i mogą wszystko. One otaczają opieką każde ochrzczone dziecko. Prowadzą je do zbawienia. Nie bój się, że będąc na tym świecie, nie jesteś z tego świata. On nad wszystkim czuwa. Twój wszechmogący Ojciec.