II Niedziela Wielkiego Postu 2018 r.

            Bo gra toczy się o wiarę. Wiarę taką, w której jesteś w stanie kompletnie zaufać Bogu. Oddać Mu swoje życie w pełni. Z myślą, że weźmie On Ciebie w kochające ręce i poprowadzi dalej, że nie zostawi Cię samej, samego. Jest to wynik kompletnego nawrócenia, dlatego Bóg mówi o tym w tą niedzielę Wielkiego Postu.

            Bóg uczy wiary i zaufania w dwojaki sposób. Pokazują nam dziś te sposoby kolejno Stary i Nowy Testament.

            Stary Testament mówi o nauce wiary, która jest walką. To wypalenie wątpliwości w piecu absolutnego zaufania Bogu. To boli, ale też daje świetne efekty. Widzimy dziś Abrahama – mistrza wiary. Pozytywnie zdana próba wiary daje wielki wzrost w niej. Abraham idzie na wzgórze Moria, bo Bóg każe złożyć mu jego jedynego syna w ofierze. Oznacza to, że musi go zabić. Abraham, chodź to czasy znacznie poprzedzające życie Jezusa na ziemi, niesie swój krzyż na owo wzgórze. Ufa, a z każdym krokiem jego wiara jest coraz większa. Skutkiem totalnego, ale też i bolesnego zaufania jest wielkie błogosławieństwo. Izaak także ocalał.

            Jezus działa inaczej. On w tym fragmencie nie wypala wiary Apostołów w boju. On ich pociąga wielkimi i niesamowitymi rzeczami. Oto Ten, który ich kocha stoi przemieniony jako Syn Boży a wspiera Go całe niebo. Apostołowie słyszą samego Boga i widzą największych bohaterów Izraela, o których nieraz już słyszeli. To Ten, który jest ich mistrzem. To Ten, z którym piją, jedzą, przebywają, słuchają i rozmawiają. Myślę, że w tej chwili wierzą, że mogą wszystko. Ich wiara wzrosła do wielkich rozmiarów.

            Jesteś w okresie Wielkiego Postu i znasz już dwie drogi, które Bóg wyznacza we wzroście wiary. Nie narzekaj, że masz krzyż w swoim życiu i nie wątp. To dobra i właściwa droga. Zaufaj jak Abraham. Daj się wypalić z wątpliwości poprzez przylgnięcie do Pana mimo wszystko. Wzrośniesz, a On Ci pobłogosławi wielkimi rzeczami. Szukaj też drugiej drogi wzrostu w wierze. Są nią Twoje Góry Przemienienia. Przypomnij sobie momenty, gdzie wiadome dla Ciebie było, że Pan Cię kocha i był tak blisko Ciebie. Szukaj znów Go w modlitwie, spowiedzi, rekolekcjach. To Góry Przemienienia, gdzie Jezus pociąga nas ku sobie tak konkretnie, wprost i buduje naszą wiarę.

            Dwie drogi i jedna wielka gra o wiarę, czyli o zbawienie. Obyś zdobył na początku wiarę jak pół ziarnka gorczycy. Z czasem stanie się ona jak ziarnko, a wtedy zaczniesz góry przenosić.

I Niedziela Wielkiego Postu 2018 r.

            Zazwyczaj widzimy Jezusa jako Syna Bożego – Boga zapominając o Jego drugiej ludzkiej naturze. Jak słyszymy Ewangelię o pustyni i 40 dniach postu to myślimy, że owszem jest to piękna sprawa. Ekstremalne zachowanie. Ale dla Jezusa nie jest to nic trudnego. W końcu jest Bogiem. Cóż za problem, w tym kontekście, nie jeść przez 40 dni? Zapominamy, że Jezus to też człowiek. W swoim życiu był pewnie parę razy chory. Kiedy podróżował długie godziny, odczuwał zmęczenie i duże pragnienie. Jak nie jadł pół dnia odczuwał głód. Zupełnie jak każdy z nas.

            Kiedy wreszcie uświadomisz sobie, że Jezus był także człowiekiem tak jak i my, zrozumiesz ogrom Jego wysiłku. Zobaczysz Go w tej Ewangelii strasznie zmęczonego i wyczerpanego. Jest u kresu wszystkich sił, także tych duchowych. Diabeł jest i chce Go duchowo zabić. Chce, żeby odszedł od Ojca i od swojej misji. To totalna wojna duchowa.

            Po co była pustynia na początku działalności Pana? Ewangelia mówi, że to Duch wyprowadził Go w to miejsce odosobnienia. Ojciec chce, aby Jego Syn uświadomił sobie jak wielkich dzieł może dokonać kiedy jest w ścisłej relacji z Nim. Jezus już bez cienia wątpliwości wie, że ma wszelką siłę, by głosić Ewangelię, budować Kościół i umrzeć za wszystkich.

            Nie bój się Wielkiego Postu. Nie jest on czasem smutku i bolesnych wyrzeczeń. Jest czasem zdobywania świadomości jak jesteśmy mocarni, gdy jesteśmy w ścisłej relacji z Bogiem. Oddaj Mu wszystko, a tak wygrasz z każdą pustynią Twojego życia. Z pustynią, która do tej pory zadawała Ci śmierć – z grzechem, nałogami. Po 40 dniach będziesz wiedział jak jesteś niesamowicie mocny. Mocą samego Boga. Pozwól się prowadzić na tej pustyni jak Jezus.

VI Niedziela zwykła 2018 r.

            Dla wszystkich to była straszna i tragiczna choroba – trąd. Można było zarazić się nią szybko i przez nieostrożność. Prowadziło to do powolnej i niechybnej śmierci. Stąd przepisy Prawa mówiące, iż chorzy mają z daleka oznajmiać, że są zarażeni. Aby wszyscy wiedzieli o ich chorobie mieli mieć podarte i w nieładzie ubrania, potargane włosy, zasłoniętą twarz i mieli krzyczeć oznajmiając tym samym swoje nieszczęście. Umierali samotnie i powoli. Od małej plamki na ciele aż do opanowania przez trąd wszystkich członków ciała.

            Widzę dużą analogię tej choroby do grzeszności człowieka. Też zaczyna się od małego flirtu ze złem. Niby niewinnego. Ale diabeł wciąga w swoją grę człowieka aż grzech opanuje całe życie wewnętrzne. Człowiek czuje się źle, snuje się w swoim życiu z poczuciem bezsensu i traci ludzi wokół. Ciężko jest wejść w relacje z człowiekiem, który sam skrzywdził się złem. Nie potrafi on kochać, bo ma w sercu ciemność. Trąd ducha zbiera tak samo duże żniwo wśród ludzi jak kiedyś trąd na ciele.

            Ratunkiem jest Jezus. On bezgranicznie kocha każdego trędowatego. Nie odwraca się z grozą widząc zdeformowane ciało lub wnętrze przez obydwie choroby. On z miłością i czułością patrzy na ukochane dzieci Ojca. Uzdrawia i oczyszcza dając nowe, pełne ciepła, szczęścia i światła życie. Nie zwlekaj za każdym razem, gdy jesteś chory. Idź do Jezusa.

V Niedziela Zwykła 2018 r.

                Zdarza się, że myślisz, że Twoje życie jest szare i zwyczajne. Wywołuje to smutek. W większym lub mniejszym stopniu robią to praktycznie wszyscy. Dlatego ludzie robią rzeczy ekstremalne typu bieganie maratonów, góry, samotne podróże w ekstremalne miejsca. Ich motywacją jest wyrwanie się z marazmu życia. Czasem z tego powodu młodzi wyjeżdżają na wolontariat. Niedawno czytałem o chłopaku, który mówił że miał dość marazmu, bylejakości i prowadzącego do nikąd „wyścigu szczurów”. Pojechał pomagać biednym w Ekwadorze. Każdy chciałby wyrwać się z objęć bezlitośnie szarej codzienności.

            O tym stanie bezsensu życia mówi dziś pierwsze czytanie. Hiob nazywa rzeczy po imieniu: „Czyż nie do bojowania podobny byt człowieka?”, „Czy nie pędzi on dni jak wojownik?”. Trafione w punkt. To obraz tego, co obserwujesz! To obraz Twojej codzienności! To obraz naszego życia „zewnętrznego”.

            Ale popatrz dziś na Ewangelię. Tam jest zupełnie inny klimat. Jest światło, nadzieja i moc. Nie ma marazmu. Dynamika jest ogromna. Jezus robi dużo i wspaniałych rzeczy. Naucza w synagodze i idzie do domu Piotra. Uzdrawia jego teściową i je z nimi miły posiłek. Wieczorem daje zdrowie wielu chorym. Wyrzuca złe duchy z opętanych. Te same duchy chcą ogłosić, że jest Synem Bożym. Wieczorem idzie na miejsce pustynne na modlitwę, czyli porozmawiać ze swoim Ojcem. A rano, kiedy przychodzą apostołowie Jezus dalej chce robić te wspaniałe rzeczy i idzie do następnej miejscowości.

            Musisz wiedzieć, że to obraz Twojego życia wewnętrznego, którego nie widzisz i zapominasz, że istnieje. To w Tobie Jezus chce się spotkać i tłumaczyć Ci swoje słowa. Tak jak w synagodze. To przez Ciebie chce iść do Twoich najbliższych i uzdrawiać ich z ich chorób wewnętrznych. Chce być z Tobą, kiedy spotykasz się ze znajomymi świętując przy stole, aby wasza radość była większa. To w Tobie chce uzdrawiać bolące choroby wnętrza. Chce wyrzucać z Ciebie przeklęte złe duchy, które sieją zamęt. To z Tobą chce się modlić do Ojca kiedy klękasz. I tak każdego dnia.

            Powiesz, że nie widzisz tego, co dzieje się w Ewangelii, za to boli Cię szarzyzna opisana u Hioba. Jest tak, bo nie pozwalasz Jezusowi na robienie tego wszystkiego. Jeśli powiesz, że chcesz przeżyć z Nim historię Twojego życia jego marazm stanie się wielką przygodą każdego dnia.