XXVII Niedziela Zwykła 2018 r.

            I czytanie to bardzo ciekawy fragment z tak zwanej antropologii biblijnej. Po ludzku mówiąc jest to fragment Pisma Świętego, w którym Bóg opowiada o tym kim jesteśmy i jacy jesteśmy. W erze równouprawnienia i partnerstwa płci szokujące może być stwierdzenie, że Adam szukał pomocy dla siebie. Ewa jest tylko tą, która mu pomaga w życiu? Ma być jego kucharką, sprzątaczką?! Już oczami wyobraźni widzę niektóre moje byłe uczennice z liceum, które w tym momencie krzyczałyby z intensywnością upierdliwego budzika, który budzi o 6 rano. Pamiętaj, Drogi Słuchaczu, że Słowo Boże nie zabiera nas na szybkie frytki w MacDonaldzie, ale na wykwintną ucztę, którą trzeba smakować powoli doszukując się głębokich i zadziwiających nut smakowych. Tak! Ewa ma być pomocą! Ale nie w formie pomocy domowej. Ewa ma być pomocą, ale … pomocą w zrozumieniu siebie samego przez Adama.

            Człowiek, który nie kocha nie rozumie siebie i świata. Proszę zobaczyć na Adama w Księdze Rodzaju zanim pojawiła się Ewa. Ma wszystko od Boga, ale błąka się po raju szukając sensu i szczęścia. Jest Ewa i miłość do niej nadaje właściwego pięknego toru jego życiu. Wie kim jest i z tą świadomością, a przede wszystkim z Ewą jest niesamowicie szczęśliwy. Nauka jest jedna. Miłość jest kluczem do wszystkiego. Dla Ciebie i dla mnie. I nie chodzi tylko o relacje mąż-żona, mężczyzna-kobieta. Ja wiem, że słuchając dziś Słowa może się tak wydawać. Jednak miłość realizuje się też w przyjaźni, rodzinie. Idąc dalej w rozwoju bycia uczniem Jezusa zaczynamy obdarzać miłością praktycznie wszystkich ludzi. Mistrzostwem jest kochanie nieprzyjaciół.

            Pomyślisz, że to piękne słowa i idee a tak na prawdę ta miłość nie wychodzi nawet w małżeństwie i rodzinie. Zgadzam się, że nie wychodzi i sam znam ludzi, którzy są w bliskich relacjach a którzy chcą się przysłowiowo pozabijać. Jest to ludzka miłość. My jesteśmy powołani, namaszczeni i uzdolnieni do miłości na wzór Bożej miłości. Mówi o niej II czytanie, gdzie Słowo pokazuje, że Jezus jest w stanie zrobić wszystko dla nas. I zrobił wszystko. Potrafił zrezygnować ze swojej chwały, stał się człowiekiem i to takim zwyczajnym. I jak Słowo zaznacza poniósł ogromny ból i śmierć z miłości do nas. Tak kocha Bóg. Nie zastanawia się tylko oddaje wszystko dla Ciebie i dla mnie. Strasznie trudna miłość. Bez pytań: co z tego będę miał? Gdzie jest granica kochania? A czy ja nie mam prawa czerpać przyjemność z tej miłości? Ale On nas tak ukochał i przez sakramenty uzdalnia nas do dorastania do takiego kochania. Teraz już rozumiesz, dlaczego Jezus w taki sposób mówi w Ewangelii. Jego uczeń kocha bez granic. Wtedy nie ma rozwodów, separacji, konfliktów i śmiertelnie obrażonych.

            Ostatni akapit jest nietypowy. Jest o dziele. Swego czasu myślałem, że mało osób czyta tego bloga. Znałem 3-4, które robiły to na bieżąco. Ale zawsze myślałem, że warto jest głosić Słowo nawet dla jednej, dlatego nie ustawałem w wrzucaniu wpisów. Jednak ku mojemu zaskoczeniu coraz więcej osób przyznaje się do śledzenia i czytania bloga. Dlatego śmiem prosić o ważną rzecz każdego czytelnika. O modlitwę. Za mnie. Wylatuję do Boliwii 17 października. Nie będę zgrywał super herosa i powiem wprost, że jest ciężko duchowo pożegnać się z całym dotychczasowym życiem. Wiem, że robię to dla Jezusa i Ewangelii co jest wielką siłą. Jednak proszę o modlitwę, która teraz też jest niesamowicie ważna. Proszę o nią także dla Basi, która przyleci do nas za rok a już teraz przygotowuje się w Centrum Formacji Misyjnej. Bez niej nie byłoby bloga, bo wszystkie teksty pięknie redaguje. Nie wrzuciłbym żadnego tekstu bez jej pomocy, bo najprawdopodobniej nie dałoby się tego czytać. Za każdy nawet mały szturm do nieba otaczam Cię całym swoim sercem. Stajesz się tu w Polsce misjonarzem, który realnie pomaga i uczestniczy w dziele misyjnym Kościoła, które w swoim geniuszu Pan Bóg dla nas wymyślił.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *