XXXI Niedziela zwykła 2018 r.

Dzisiejsze Słowo Boże jest bardzo fundamentalne w swoich pytaniach. Pokazuje pewną drogę rozwoju chrześcijańskiego. Drogę do zrozumienia Ewangelii i Kościoła. Jest to droga dla mnie o tyle osobista, bo sam na niej wzrastałem i ciągle dorastam.

W Ewangelii Jezus spotyka się z uczonym w Piśmie. Następuje zderzenie dwóch światów – Starego i Nowego Testamentu. Dwóch sposobów rozumienia Boga. Jakich?

Starotestamentalne rozumienie Boga opisane jest w pierwszym czytaniu. Mojżesz zwraca się do Narodu Wybranego przykazując, że mają bać się Boga i przez to tworzyć z Nim relacje. Mają przestrzegać przykazań, kochać Boga i bliźniego. Ale dlatego mają to wszystko czynić, bo Bóg jest straszny i jeśli tego nie zrobią, będzie kara. O zgrozo, cóż za nieciekawa propozycja relacji z Bogiem. Przypomina mi się jak moja zmarła prababcia, kobieta dobra i święta, wychowując mnie zawsze, gdy nadchodziła burza i słychać było grzmoty, mówiła, że „Bozia krzyczy na złych ludzi”. Zawdzięczam jej pierwsze modlitwy i rozmowy o Bogu. Ale w tym momencie była mała wpadka – ukazywała mi starotestamentowego Boga, którego trzeba się bać.

Ile razy myślałeś o tym, że musisz iść do spowiedzi, bo wreszcie coś Ci się stanie ze strony Boga? A najgorszym tekstem, jaki słyszałem nieraz na kolędzie było stwierdzenie rodziców do dziecka: „Jak będziesz niegrzeczny to ksiądz Cię zabierze”. Ksiądz to dla dziecka reprezentant Boga. Więc Bóg jest Tym, który zagraża. Obraz starotestamentowego Boga.

Pamiętaj, że Bóg w czasie coraz bardziej objawia się człowiekowi. A najbardziej pokazał się w swoim Synu, Jezusie. Jest to obraz Boga, który niesamowicie kocha i dba o człowieka. W drugim czytaniu autor Listu do Hebrajczyków mówi wprost, że Jezus z miłości poświęcił się cały dla każdego z nas. Takiego Boga nie należy się bać i obawiać, tylko poznać Jego miłość i odpowiedzieć swoją gorącą miłością. To jest prawdziwy obraz Boga. Owszem, Boga mocnego i sprawiedliwego, ale jednocześnie przeogromnie kochającego.

Dzisiejsze Słowo to pytanie o fundament Twojej wiary. Jeśli wierzysz, bo się obawiasz i boisz to nie jest to pociągające. Łatwo jest zrezygnować i odejść. Ale jeśli wierzysz i kochasz, wszystko staje się proste. Modlitwa i Eucharystia to przemiłe spotkania. A ogrom miłości Boga, którą wpuszczasz do swojego wnętrza rozpływa się nie tylko w Tobie, ale także przelewa się na inne osoby. Powoli zaczniesz kochać przez to każdego człowieka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *