Piękna jest wizja Jerozolimy w I czytaniu. Bóg dba o nią jak o najdroższy obiekt miłości. Chce ją okryć płaszczem sprawiedliwości i dać wspaniałą koronę chwały. Jednak nie zawsze tak było. Dopiero w chwili wypowiadania tych Słów przez Boga mieszkańcy tego wspaniałego miasta wracają do niego. Są uchodźcami, którzy są w obcych krajach. Znękani i biedni. Teraz wracają, a Pan umożliwia im to równając na ich drodze każdą górę i dolinę. Ta Nowa Jerozolima to jest Kościół. Każdy z nas, który jest znękany przez grzech i ogołocony ze swojej godności wezwany jest do tego, żeby wrócił. Bóg otwiera, wskazuje i przygotowuje drogę do miejsca, gdzie każdy odzyska swoją godność i niewinność obywatela Królestwa Bożego. Myślę, że w czasie swoistego myślenia nad sobą, jakim jest adwent to niesamowita wiadomość. Tym bardziej, że każdy z nas w osobistym rozrachunku ze sobą widzi swoją niewystarczalność i słabość, a nasze ludzkie nadzieje okazują się tak bardzo płonne i słabe. Osobiście myślę, że brak perspektywy tej niebieskiej Jerozolimy, która zaczyna się powoli realizować już tu na ziemi w życiu każdego, kto wejdzie na drogę do niej skutkuje pesymizmem, depresją a nawet myślami samobójczymi.
Każdy kto z wielką wrażliwością słucha Słowa Bożego powie, że to piękny obraz Bożej troski, ale coś tu się nie zgadza. W Ewangelii wielki prorok, św. Jan Chrzciciel zapowiadając Pana Jezusa wręcz krzyczy, żebyśmy sami równali drogi. No tak. A przecież w I czytaniu Bóg obiecuje, że to On będzie je prostował. Niby mały szczegół a problem jest – kto „odwali czarną robotę”. Prawda jest taka, że Bóg sam jest w stanie wszystko posprzątać w naszym życiu i słabości przekuć w moc. Jednak nie może tego zrobić tylko w jednym przypadku – kiedy sami na to się nie zdecydujemy. Dlatego Jan Chrzciciel apeluje do nas wszystkich: niech Ci się chce chcieć!!! Jak ruszysz się, żeby zrobić tą ciężką pracę w łączności z Panem i Twoja intencja rewolucji wewnętrznej będzie trwała cały czas to zdziwisz się. Prędzej czy później okaże się, że Bóg zrobi całą robotę. Przemieni Cię. Ty dajesz intencje, trwałe postanowienie i kontakt z Nim. On robi całą wielką resztę. Proste? A niestety tak bardzo często nam nie wychodzi… Usiądź dzisiaj z tym Słowem i zastanów się czy pozwolisz Bogu, by działał, czy chcesz, żeby prostował Twoje drogi, które mają doprowadzić Cię do Nowego Jeruzalem. Nie pozwól, by to Słowo pozostało bez odpowiedzi.