Moja grzeszność i zło a z drugiej strony świętość i miłość Boga. Dla Ciebie przepaść bez dna. Dla Niego nieznaczna rysa, o której można szybko zapomnieć. Czasami sami pogłębiamy tą przepaść koparką ofiarowaną nam przez diabła. Na boku ma ona napis: Moje głupie i kłamliwe myślenie o sobie i Bogu. Kopiesz i całkiem tracisz nadzieję na spotkaniem z Panem, który ma wszystko czego potrzebujesz. Powiem szczerze, że mam wiele rozmów z ludźmi, gdzie na słowa o miłosierdziu Bożym i o rozpoczęciu nowego życia chowają się do skorupy swojego „ja” jak nasz boliwijski żółw na boisku naszego internatu, gdy mnie zobaczy. Gdzieś w głębi nie wierzymy, że możemy być absolutnie godni Pana Boga. Wtedy zaczynają się sprytne uniki, aby nie spotkać się z czystą Miłością.
Pierwszą część tego schematu prezentuje nam dziś liturgia Słowa. Prorok Izajasz i św. Piotr w Ewangelii przestraszeni szepczą: Co ja tu robię? Nie mogę być w przestrzeni Boga. Panika i obawa o siebie. Izajasz jest oczyszczony przez działanie Boga. Św. Paweł mówi wprost nam, że był mordercą i prześladowcą, ale Jezus umarł za to na krzyżu więc jest godny być bardzo bliską osobą Boga. A do św. Piotra, który drży przestraszony podchodzi Jezus. Gdy rozważam tą Ewangelię widzę jak Jezus śmieje się w środku a uśmiecha się tajemniczo. Mówi: To jest cud? Ty ludzi będziesz łowił. Chce Piotrowi przekazać, że to początek Bożej jazdy bez trzymanki na polu głoszenia Ewangelii i budowania Kościoła. Będą czasy, że Piotr otworzy buzię, żeby powiedzieć o Jezusie, który umiera za wszystkich i zmartwychwstaje i nawrócą się tysiące. Będzie czas, że jego cień padnie na chorych i będą uzdrowieni. Jezus dlatego patrzy na swojego umiłowanego Piotra i śmieje się gdzieś w środku.
Wiesz na czym polega wielkość Izajasza, św. Pawła i św. Piotra? Nie na osobistej świętości. Ich świętość polega na tym, że czując swoją absolutną grzeszność nie uciekali przed prawdą, że mogą być godni samego Boga. Kiedy zrobili krok, czując się godni, nad grzesznością, która była dla nich przepaścią a dla Boga niewyraźną rysą, zostali oczyszczeni i napełnieni Duchem Świętym. Każdy wskoczył na drogę wielkich dzieł w swoim życiu.
Nigdy nie zostawaj na poziomie, że jesteś niegodny Boga, bo zaczniesz uciekać i kombinować. Przestaniesz regularnie się spowiadać, modlić aż do negacji Boga i Kościoła. Czuj się godny. Niech spowiedź nie będzie czymś poniżającym jak Ci wmawia najgorszy wróg. To miejsce przekraczania grzechów, spojrzenia Ojcu w oczy, który mówi w rozgrzeszeniu: Oczyszczam Cię i chcę Cię oczyszczać zawsze. Nawet miliony razy. Bo jesteś moim Synem\Córką. I jesteś stworzony do wielkich rzeczy.