To Słowo będzie połączone z życzeniami wielkanocnymi. A raczej paschalnymi. W Boliwii używa się słowa Pascua na określenie Niedzieli Zmartwychwstania.
Czytając Ewangelię o zmartwychwstaniu uderzają pewne fakty, które uzdalniają bohaterów, żeby byli świadkami powstania z martwych Jezusa. Pierwsze co prowadzi do pustego grobu i wyjścia ze śmierci to miłość. Maria Magdalena musiała niesamowicie kochać swojego Mistrza. Nawet po tym wszystkim co się stało. Po strasznym i niesprawiedliwym sądzie; biczowaniu i ośmieszeniu; po śmierci na krzyżu i totalnym odrzuceniu Jezusa. Ona idzie trzeciego dnia, żeby zobaczyć Jego zmasakrowane ciało i oddać cześć. Czysta miłość. Gdyby nie ona, nie zderzyłaby swojego ogromnego bólu serca z wyzwalającym faktem zmartwychwstania. Nie poszłaby tam. A tak staje się pierwszym świadkiem pociągającym innych.
Do fundamentalnych cech pierwszych świadków zmartwychwstania dorzucamy zaufanie do Jezusa. Apostołowie są w czarnej rozpaczy. Ale muszą mieć jakiś płomyk nadziei w sercu. Po czym to poznaję? Przychodzi do nich rozbita Maria Magdalena z nowiną na ustach: nie ma w grobie Pana. Oni nie reagują jak normalni mężczyźni. Przepraszam drogie Panie, ale my, mężczyźni znamy wasz brak zmysłu orientacji w terenie. Powinni powiedzieć jej ze spokojem w głosie, żeby sprawdziła jeszcze raz, bo pewnie nie do tego grobu polazła. A po cichu pomyśleć: Te kobiety zawsze coś wymyślą. Ale Piotr z Janem od razu biegną. Nie wątpią w to, co mówi Maria Magdalena, nie idą, ale biegną. Musiała być w nich nadzieja, że Jezus może wszystko, że mimo tych ogromnych nieludzkich okropności On wszystko wyprostuje pokazując swoją moc. Dlatego biegną.
Życzę Ci, drogi Czytelniku w te Największe Święta wielkiej miłości do Jezusa oraz zawsze nadziei związanej z Nim. Gdy będziesz to miał, staniesz się świadkiem zmartwychwstania. I jak widzimy po życiu pierwszych świadków, Twoje życie się zmieni diametralnie na lepsze.