III Niedziela Wielkanocna 2019 r.

Prowadzę wśród kandydatów do bierzmowania kurs Nowe Życie. Jeśli go znasz to wiesz jak Słowo Boże w nim zawarte może przemienić wszystko. Jeśli go nie znasz – poznaj! Lubię patrzeć i widzieć na twarzach słuchaczy, kiedy Słowo Boże trafia do ich serc. Nie tylko na kursie, ale zawsze wtedy, kiedy głoszę. Jasne, że jestem tylko narzędziem a owoce daje Mistrz. Ale po ludzku lubię widzieć jaśniejące nową perspektywą oczy. Na marginesie mówiąc, Czytelniku – mała, ale ważna prośba. W czasie homilii słuchaj patrząc na głoszącego. To ważne dla nas księży i głoszących. Patrząc potwierdzasz, że to Słowo jest Ci potrzebne wybijając z głowy poczucie zniechęcenia, które próbuje nam ciągle podszeptywać diabeł. Ale patrząc zaciekawionym wzrokiem wymagasz od duszpasterza. Zamiast narzekać na jakość homilii, słuchaj i patrz dając do zrozumienia, że jesteś wymagającym słuchaczem, dla którego trzeba Słowo przemedytować i „obgadać” z Panem. Wracając do meritum. W czasie naszych konferencji widziałem na twarzach młodych ludzi dwa razy duże poruszenie. Jest to o tyle szczególną rzeczą, że pracuję wśród Colia czyli ludzi z gór. A uwierz, oni nie są w ogóle wylewni w wyrażaniu siebie. Pierwszy raz, gdy mówiłem o tym, że Jezus pokazuje nam prawdę o nas samych wyrzucając kłamstwa, które nam wmawia szatan, zapytałem retorycznie czy jest w grupie dziewczyna, która myśli o sobie jako o nieatrakcyjnej i bezwartościowej porównując się do koleżanek. Silne poruszenie na twarzach. Drugi raz był bardziej spektakularny, bo dotyczył i chłopców. Rozmawialiśmy o naszym obrazie Boga, który wyrobiliśmy sobie lub jaki nam przekazano. Obraz Boga, który poznaliśmy czytając przypowieść o synu marnotrawnym był tak skrajnie inny niż obrazy w ich głowach. Obraz Boga karającego i nieosiągalnego zetknął się z prawdziwym obrazem Boga kochającego ponad wszystko i mimo wszystko, bliskiego i na wyciągnięcie ręki. To spowodowało poruszenie wewnątrz i odbiło się na twarzy moich młodych słuchaczy. 

Fałszywy obraz Boga lub przeakcentowanie totalne jednego z Jego przymiotów zamyka nam drogę do pokochania Go i do nawrócenia. A wystarczy słuchać Słowa Bożego. W kuchni, gdy kucharz jest mistrzem w swoim fachu nie przesadza ze smakami (słodki, gorzki, słony, kwaśny) a one wzajemnie się uzupełniają tworząc artyzm smaku potrawy. Dzisiejsze Słowo Boże robi to samo z dwoma obrazami Boga. 

Z jednej strony mamy Boga potężnego. W pierwszym czytaniu Apostołowie odpowiadają z odwagą na zarzuty głoszenia Ewangelii. Mówią o Jezusie, którym pogardzili wszyscy. On umarł i zmartwychwstał. Ale teraz jest potężny i trzyma w swoich rękach losy świata. Tak, to jest ich Mistrz i Pan. Pięknie to podkreśla św. Jan w Apokalipsie. Widzi jak Baranek zabity, czyli Jezus odbiera wszelką chwałę od wszelkiego stworzenia. Te wszystkie mądre stworzenia mówią ciągle, że Jezus ma wszelką moc. Nie tylko nad Kościołem czy Ziemią jako planetą. Ale nad wszystkimi istniejącymi galaktykami. To jest Twój Pan – nieograniczenie potężny.

Z drugiej strony widzimy w Ewangelii tego wszechmocnego naszego Pana w zwyczajnych czynnościach dnia. Przychodzi On, żeby pobyć ze swoimi apostołami. Daje rady co do połowu, przygotowuje ognisko, piecze ryby i zajada się nimi. Bierze na spacer i rozmowę świętego Piotra. To potrzeba Pana by być blisko tych, których ukochał. Miłość to chęć bycia z ukochaną osobą jak najczęściej. To drugie oblicze Pana.

Zbalansuj swoje patrzenie na Jezusa. To da Ci właściwy obraz. To Bóg wszechmocny, który jest groźny przez swoją moc. Z drugiej strony ten Jezus chce być obecny w Twoim życiu, w Twoich normalnych obowiązkach. Jego misja w ciele na ziemi się zakończyła. Ale wierzę, że gdyby mógł to teraz chętnie wziąłby Cię na spacer, aby porozmawiać i zapytać z uśmiechem: Kochasz mnie?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *