V Niedziela Wielkanocna 2019 r.

W Boliwii, podobnie jak to robiłem przez ostatnie lata w Polsce, tłumaczę istotę Kościoła. Dzieciom mówię, że Kościół to nie kościół w znaczeniu budynku. Dorosłym natomiast, że Kościół to nie tylko duchowni i osoby konsekrowane. W tym zmaganiu się Pan Bóg przez dzisiejsze Słowo podniósł mi poprzeczkę. W jaki sposób?

W pierwszym czytaniu widzimy jak św. Paweł i św. Barnaba tworzą Kościół wśród pogan. Głoszą Słowo Boże, umacniają wiernych i ustanawiają Starszych (biskupów). Ale w tym wszystkim nie może nam umknąć jedna bardzo ważna rzecz. Obaj apostołowie każde swoje działanie odnoszą do Boga. Starszych polecili… Panu. Przybyli do Antiochii, bo… łaska Boża tego chciała (w znaczeniu sam Bóg). Na miejscu opowiedzieli o swoich dziełach dokonanych w poprzednich miejscach? Nie! Mówią, że Bóg przez nich działał. Bóg w ich działaniu i Słowie jest sprawcą wszystkiego co tworzy Kościół.

Drugie czytanie to opowieść o Nowym Jeruzalem. Jest to symbol Kościoła. Zostaje dany Ziemi z… Nieba. Jest to miejsce mieszkania Boga z ludźmi. Jest piękny i święty, ale pięknem i świętością samego Boga. Do Nowego Jeruzalem zaproszony jest każdy. Nawet najgorszy grzesznik.

W Ewangelii Jezus po zbawieniu ludzi a w trakcie tworzenia się Kościoła zapowiada, że przejdzie On do całkiem innej przestrzeni tej wspólnoty. Pójdzie do Ojca, aby wraz z Duchem Świętym dalej uświęcać wierzących. Są dwa światy Kościoła – ziemia oraz niebo jako miejsce przebywania Boga.

Kościół to nie budynek ani duchowni. I wydawałoby się, że można zostać na definicji Kościoła jako wspólnoty wszystkich ochrzczonych. Ale dzisiejsze Słowo mówi nam, że to tylko wycinek obrazu Kościoła. Trzeba dodać do tego całą rzeczywistość Trójcy Świętej i Bożego działania.

Sprawa jest o tyle ważna, bo stanowi jak zawsze odpowiedź Bożego Słowa na rzeczywistość, która jest teraz. Wiem co się dzieje w Polsce i jak trudno jest dziś przyznawać się, że jestem Kościołem. Jednak Bóg dziś tłumaczy, że to, co dziś jest krytykowane i przez wielu odrzucane to właściwie tylko wycinek, bo pozostaje jeszcze Bóg. On też stanowi Kościół. I chociaż my, jako Kościół ziemski okazujemy się strasznymi grzesznikami i nie dorastamy do niczego, o czym mówi Ewangelia, to nad tym wszystkim jest On. Każdy kto będzie chciał, przyjdzie i u Boga się uświęci. Mimo wszystko. Bóg zawsze będzie działał w swoim Nowym Jeruzalem. Nawet jeśli Kościół ziemski nie będzie nic znaczył i będzie totalnie odrzucony. Czy boję się tego? Nie. Wierzę, za papieżem Benedyktem XVI, który pisał o tym już dawno temu, że będzie to najlepszy czas na głoszenie Ewangelii. Głowa do góry, bo „bramy piekielne go nie przemogą”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *