Zesłanie Ducha Świętego 2019 r.

Lubię tą uroczystość. Duch Święty ciągle mi udowadnia, że Bóg jest tuż obok. Że wiara to nie piękna historia, obyczaj, filozofia życiowa, a wielka moc na wyciągnięcie ręki. Doświadczyłem tego setki razy, doświadczam z mocą także teraz i, daj Boże, żebym nie zgłupiał w przyszłości i nie czerpał z mocy Ducha Świętego.

Pierwsze czytanie jest jakby o mnie. Jakże ze śmiałością stawiam siebie wśród grona Apostołów. Może to brak pokory, ktoś powie, ale stawiam się w ich słabości. Boję się, że nie dam rady, że jestem za słaby, by coś zrobić. A Duch Święty właśnie niszczy ten strach, niszczy wszelkie słabości. Oni są napełnieni Duchem Świętym i jako grupa normalnych facetów mają wyjść i głosić Jezusa i to w różnych językach, o których nawet nie słyszeli. Jak wielka jest moc z nieba, że mówią przemieniającą naukę Bożą i to w obcym języku. To pokazuje jak wielkie dary dostajemy od Ducha Świętego. Stawiam siebie wśród Apostołów, którzy są jeszcze przed wyjściem do tych ludzi. Gdzie jest wątpliwość czy podołam głoszeniu Zbawiciela i … w innym języku. Tak jest odkąd jestem w Boliwii. To całkowicie nielogiczne, jak w przypadku Apostołów, żeby zaledwie po 9 miesiącach nauki hiszpańskiego w Warszawie mówić tu homilie z mocą. Ale ja zawsze modliłem się i modlę do Ducha Świętego prosząc o moc w głoszeniu, wiedząc, że sam z siebie tego nie potrafię. Więc On swoją mocą wyprowadzał mnie na ambonę tutaj. Oczywiście z kartkami zawierającymi homilię, bo ciągle się bałem. Potem dał mi propozycję nie do odrzucenia – żebym codziennie przygotowywał się i mówił (z kartką). Dwa tygodnie temu kazał mi wyrzucić kartki i wyjść na środek kościoła, aby mówić. Znamy się nie od dziś. Tak, dałem się poprowadzić. I tak skończył się mój największy problem, który miałem tu, w Boliwii. Cierpiałem, że nie mogę mówić homilii jak w Polsce, zupełnie z serca, z wnętrza a właściwie z Ducha Świętego.

Nie piszę tego, żeby się chwalić. Wciąż popełniam błędy językowe i czasem brakuje mi słowa (podpowiadają mi). Chcę dać świadectwo o działaniu Ducha Świętego. To On zrobił ze mną to, co wydawało się dla mnie niemożliwe. Zrobił to, co stało się z Apostołami. Tam, w Wieczerniku, ze słabych i pogubionych facetów stworzył najwyższej klasy kompetentnych specjalistów do głoszenia Jezusa. Dlatego nawraca się prawie pół Jerozolimy. 

Masz głęboką potrzebę czegoś dobrego w swoim życiu? Chcesz dać świadectwo o Jezusie innym? Uzdrowić swoją rodzinę, przyjaciół, małżeństwo? Ta moc Ducha Świętego czeka. Wystarczy się pomodlić pokazując, że otwieramy się na tą osobę Bożą w pełni. Że Jej pragniemy jak ziemia wody na pustyni. Że oczekujemy z niecierpliwością. Duch Święty przyjdzie i zaspokoi najbardziej newralgiczne potrzeby bez zbędnego zwlekania. Trzeba pragnąć całym sobą, otworzyć się i być pewnym, że za Tobą stoi On. I zrobić potem pierwszy krok z tym Bożym orężem. Jak Apostołowie na zewnątrz zwyciężając swoje wszystkie wątpliwości i …. ludzką logikę. 

Przyjdź, Duchu Święty!

Ven El Espíritu Santo!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *