Papież Franciszek powiedział kiedyś słynne słowa do młodzieży o tym, że czas zejść z kanapy i założyć dobre buty do wędrowania. Jasne, że to super słowa dla młodych ludzi, którzy będą o niebo szczęśliwsi pozytywnie korzystając z życia. Poznawanie, udzielanie się w dobrych dziełach i budowanie między sobą braterstwa to esencja życia. Stagnacja i zamknięcie się w swoim świecie naznaczone jest jakimś niebezpiecznym dotknięciem śmierci objawiającej się z czasem nawet i depresją.
Jednak dzisiejszy fragment Ewangelii pokazuje, że ta kwestia nie dotyczy tylko ludzi młodych, ale ludzi w każdym wieku. To, co Chrystus chce dziś powiedzieć to to, że potrzebujemy zawsze zmiany pewnego dynamizmu w życiu duchowym. On powinien stale trwać aż do naszej śmierci. Pokazuje to przykład dwóch synów. Pierwszy ma swoje schematy myślenia i zachowania. Nie chce się zmieniać, bo to dla niego jak kanapa, coś jego i wygodnego. Dlatego, gdy nawet prosi go o coś Bóg, to przybiera pozę i mówi „tak”, robiąc coś zupełnie innego. Zostaje na kanapie powoli umierając duchowo. Drugi jest szczery, prostolinijny i ma chęć dokonywania zmian. Widzimy jak mówi najpierw Ojcu, że nie pójdzie pracować. Ale umie poznawać, myśleć i dokonywać korekt. Dlatego rozpoznając właściwą drogę idzie do winnicy. Tylko tam może przebywać z Ojcem co poskutkuje udziałami później w tym wielkim dziele.
Wielkie niebezpieczeństwo jest wtedy, gdy w swoim życiu duchowym powiemy sobie, że ja już jestem optymalny i nie muszę niczego zmieniać. Mimo Ewangelii wiem lepiej. Potrzebujesz zmian i to niezależnie od wieku. Dotyczy to Twojego życia zewnętrznego, ale tez relacji z ludźmi. Dziś sąsiad, którego nie cierpisz lub kolega z pracy jutro może stać się Twoim przyjacielem, jeśli w nocy złamiesz się i pomyślisz o nim jako o swoim bracie, który może potrzebować Twojej pomocy.
Uczeń Jezusa jest zawsze świeży w myśleniu, zaskakuje (niejeden raz sam siebie) i jest natchnieniem poprzez swoją dynamikę dla innych, którzy męczą się w swoim kanapowym marazmie.