Koniec roku 2022 w parafii i podsumowanie spraw materialnych.

Kończy się rok 2022 i zawsze jest to czas pewnych rozliczeń i podsumowań. Spróbuję w tym wpisie podsumować moją pracę misyjną w tym roku. Niech to podsumowanie będzie też podziękowaniem wszystkim darczyńcom moich działań na polu ewangelizacji tu, w Boliwii.

Pierwszym wyzwaniem, jakie stanęło przede mną był remont kaplicy w miejscowości należącej do mojej parafii. Nazywa się ona La Viña. Ta mała świątynia jest o tyle ważna, ponieważ celebruję tam jedną z mszy św. w niedzielę. Początkowo przestrzegano mnie, że w miejscowości tej jest wiele osób w sektach i wiara u ochrzczonych jest bardzo słaba. Okazało się zupełnie inaczej. Są tam całe rodziny szczerze zaangażowane wiarą i służące pomocą. Jednak właśnie w styczniu 2022 stanęliśmy razem przed wielkim wyzwaniem. Nasza kaplica rozpadała się na naszych oczach.

W Boliwii przez długie lata budowano wszelkiego rodzaju budynki z adobe. Jest to materiał bardzo nietrwały i rozpadający się pod wpływem wody. Jest to ziemia zmieszana ze słomą, która schnie na słońcu uformowana w dość nieregularne cegły. Wiadomo, że w czasie pory deszczowej, która trwa od grudnia do marca, materiał ten w miejscach narażonych na deszcz zwyczajnie zaczyna się powoli rozpadać. Nasza kaplica 30 lat temu została zbudowana z tego właśnie materiału. Niestety poprzez błąd konstrukcyjny przez kilka lat od dachu w ścianę zaczęła dostawać się woda. Została ona tak naruszona, że w styczniu tego roku najpierw zauważyliśmy wyraźne ślady powolnego jej rozkładu a później zwyczajnie odpadła duża jej część. Kiedy odprawiałem Eucharystię widziałem przed sobą przez dziurę w ścianie niebo. Dosyć ciekawe.

Wraz z wiernymi postanowiliśmy ratować i odnowić kaplicę. Miałem jeszcze środki finansowe z ofiar z Polski, ale nie chciałem rozpocząć remontu bez wyraźnego wkładu ludzi, którzy korzystają z mojej posługi w tym miejscu. W końcu to ich własność i powinni dbać o miejsce, gdzie spotykają się z Bogiem. Na samym początku wziąłem udział w spotkaniu wszystkich z tej miejscowości. W Boliwii jest prawo, że raz w miesiącu przedstawiciel każdej rodziny musi wziąć udział w spotkaniu. Absencja równa się wysokiej karze pieniężnej dla rodziny. Mieszkańcy byli chętni pomóc parafii w remoncie. Zakończono naszą sprawę stwierdzeniem, że jak ich kobiety próbują sobie kupować nowe części swojego stroju co roku na odpust, tak samo czas na zmianę oblicza kaplicy po 20 latach. Zaraz po spotkaniu wysłano przedstawicieli wioski, którzy zebrali ofiary od rodzin, które są katolickie. I zaczęliśmy naprawę i odnowę kaplicy. Muszę przyznać, że zaangażowanie było duże. Każdego dnia nasz murarz miał pomoc dwóch mieszkańców z wioski, którzy zgłosili się i wpisali w kolejkę do pomocy. Kobiety zaś każdego dnia przygotowywały posiłki dla pracujących. Po 2 tygodniach ściana i wada dachu zostały naprawione. Pomalowaliśmy wnętrze na jasne kolory, a na zewnątrz na biało. Dachy wieńczące dwie wieże pomalowaliśmy na kolor błękitny. Na nowo kaplica w sposób godny może łączyć człowieka z Bogiem.

Innym problemem materialnym, który powstał w parafii to wymiana dachu na świątyni parafialnej. W zeszłym roku po remoncie generalnym wnętrza kościoła, podczas wymiany instalacji elektrycznej Reinaldo, człowiek z którym remontuję większość budynków, pokazał mi, że dach, a raczej krokwie są w fatalnym stanie. Wiedziałem, że blacha jest zardzewiała i do wymiany, ale nie spodziewałem się tak złego stanu drzewa. Dach był kładziony 60 lat temu i w tym czasie nikt nie zabezpieczył elementów drewnianych przed kornikami i innymi szkodnikami, które urządziły sobie z drzewa wieloletnią i sytą wyżerkę. Wiele elementów w zasadzie już nie istniało i groziło to zawaleniem się dachu. 

Z wymianą czekaliśmy na zakończenie pory deszczowej i rozpoczęliśmy w maju wymianę. Co cieszy, udało się kupić z dalekiej części Boliwii drzewo o takiej twardości, która słynie z tego, że nie zadamawiają się w nim insekty i szkodniki. Oczywiście zabezpieczyliśmy je także odpowiednimi specyfikami chemicznymi. Udało się kupić też bardzo dobrą blachę, dzięki ludziom bardzo serdecznym Kościołowi, a moimi byłymi parafianami z poprzedniej parafii w Boliwii. Po 3 tygodniach zakończyliśmy wymianę zostawiając dach, który posłuży kolejne dziesiątki lat.

Są to największe dzieła materialne, jakie udało się wykonać w mojej parafii w Boliwii. Dokonało się to dzięki pomocy finansowej z Polski. Bardzo dziękuję mojej Diecezji na czele z księżmi Biskupami. Każdej parafii ze swoimi księżmi, która już prawie 2 lata temu przyjęła mnie i podzieliła się ofiarami. Kółkom Różańcowym naszej diecezji, które ponoszą tak duże ofiary dla misji modląc się za nas, ale składając także swoje ciężko zdobyte pieniądze, dzieląc się z braćmi i siostrami z Boliwii. Pragnę podziękować specjalnie Kółku Różańcowi Mężczyzn z parafii Ulan, którzy przesłali mi na remonty dosyć pokaźną sumę pieniędzy jak na kółko różańcowe. Wiadomo, mężczyźni szczególnie wiedzą, interesują się i wykazują się ….. jeśli chodzi o remonty. Dziękuję każdemu dobroczyńcy.

To opis tylko najważniejszych remontów, które udało się mi zrobić daleko na misjach. Oczywiście dla mnie jako księdza ważniejsze są rzeczy, które dzieją się w sferze duchowej. Jednak specyfika ich jest taka, że trudno je opisać i niejako zmierzyć słowami. Obiecuję wkrótce napisać jednak o dwóch rzeczach charytatywno-duszpasterskich, które rozpoczęły się w tym roku, a są głęboko w moim sercu, bo dotyczą dzieci. Pozdrawiam serdecznie z Boliwii. Bądźcie zawsze z Chrystusem.