Niedziela Palmowa 2018 r.

Bóg jest w stanie zrobić dla Ciebie wszystko i za Ciebie wszystko, no poza kilkoma ważnymi rzeczami. A to przez to, że nie chce naruszać tak ważnej dla Ciebie wolności. Więc nie może za Ciebie chcieć kochać ludzi,  nie może za Ciebie chcieć być dobrym, nie może za Ciebie chcieć korzystać z łaski zbawienia. Kiedy jednak już zechcesz, On będzie Ci dawał moc do kochania, do bycia dobrym i będzie Cię zbawiał.  Bóg jest w stanie wszystko zrobić dla człowieka.

Dzisiejsze drugie czytanie (Flp 2,6-11) ukazuje jak niesamowicie Bóg nas kocha i że jest w stanie zrobić wszystko co możliwe dla człowieka. Pokazuje to Jego Syn w tzw. kenozie czyli totalnym uniżeniu siebie. Jezus, chociaż był Bogiem ciesząc się chwałą i miłością Trójcy Świętej porzucił to wszystko i przyszedł na ziemię. Nie po to, żeby odbierać chwałę, ale rodzi się w żłobie jako zwyczajny człowiek. Przyjął konsekwencje bycia człowiekiem, więc pracował, chorował, był zmęczony i głodny, czasem znużony itd. Na końcu, żeby nas zbawić umiera jak złoczyńca haniebną śmiercią krzyża. Obdziera się tam dla nas z boskości, z człowieczeństwa, a na końcu oddaje Matkę. Bóg jest w stanie zrobić wszystko dla człowieka.

To czytanie jest po to, żebyśmy poznali desperację miłości Boga. Patrząc przez jej pryzmat, dobrze przeżyjemy ten Wielki Tydzień. Nie będzie on dla nas tylko wspominaniem drastycznych scen z życia Jezusa. Będzie poznawaniem wielkich aktów miłości. To tak jak gdyby Bóg, wydarzenie po wydarzeniu, mówił do Ciebie: bezgranicznie Cię kocham! Zrobię dla Ciebie wszystko!

V Niedziela Wielkiego Postu 2018 r.

W Ewangelii Jezusa chcą poznać Grecy. Rozpoczyna się cały proces przekazywania tej wiadomości. Od apostoła do apostoła. W końcu trafia ona do samego Jezusa. Pan mówi tajemniczo, że jest już godzina i że zostanie wywyższony. Wtedy da się poznać w pełni jako Syn Boży, po co przyszedł na ziemię. Mówi oczywiście o swojej męce na krzyżu. To tam w bolesnej męce ukaże moc miłości Boga. „Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeśli obumrze przynosi plon obfity”. W tajemnicy krzyża objawia się wielkość Boga. To tam rodzi się przepiękne nowe życie, które nie ma końca i jest dla każdego kto uwierzy.

Identycznie jest w naszym życiu – uczniów Chrystusa. Bardzo boimy się naszych krzyży. A jest to istota największych rzeczy w naszym życiu. Nie bój się krzyży, które już są w Twoim życiu. Nie bój się umierać poprzez walkę z grzechem, którą podejmiesz. Musi coś w Tobie obumrzeć, jak ziarno pszenicy, po to, żebyś wydał ogromne owoce.

Czas Wielkiego Postu to czas zgłębiania krzyża i umierania, które powinno się w nas dokonywać. To jedyna droga do zmartwychwstania, czyli do chwały, która może się dokonać w naszym życiu. Jeśli dokonasz tego, co Jezus określa w słowach „kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne”, to Bóg Ojciec podobnie jak w przypadku Jezusa powie Ci – uwielbiam Cię.

P. S. Bardzo serdecznie pozdrawiam parafian ze Stężycy w której głosiłem rekolekcje i z Zofiboru w której właśnie głoszę. Dziękuje za wspólną drogę wielkopostnego słuchania Pana i za wszelkie przejawy gościnności i życzliwości (było ich wiele).

III Niedziela Wielkiego Postu 2018 r.

Wj 20, 1-17; Ps 19 (18), 8-9. 10-11; 1 Kor 1, 22-25; J 2, 13-25

            Jeśli myślisz, że Bóg, owszem, jest, ale raczej jest daleki; że może i działa, ale bardzo powoli, tylko czasem; że tylko niektóre osoby i to tylko te szczególne doświadczają tego działania to mylisz się w tym wszystkim bardzo. Dzisiejsze Słowo przedstawia Go zupełnie inaczej – jako Boga działa, Boga konkretnego i zdecydowanego.

            W I czytaniu Bóg daje ludziom przykazania. Nie jest to zbiór mętnych mądrości. Są to konkretne i zdecydowane wskazania. Od pierwszego do ostatniego przykazania. Robi to dla dobra swoich dzieci. Wie, że nawet mały kompromis ze złem prowadzi do coraz większych, aż do zatracenia i zniszczenia człowieka. Dobry Ojciec jest ostry i zdecydowany w ochronie swoich dzieci.

            W II czytaniu św. Paweł pod natchnieniem Ducha Świętego dla ewangelizacji powierzonych mu ludzi mówi bardzo kontrowersyjne w owych czasach słowa. Mówi o krzyżu Jezusa. O śmierci zadanej w sposób nieludzki i haniebny. W sposób ludzki było to zgorszeniem dla słuchaczy. Ale ta nauka, prawda o Jezusie daje zbawienie. Paweł pod natchnieniem Bożym działa w sposób ostry i zdecydowany.

            W Ewangelii widzimy Jezusa jako mocnego i bezkompromisowego człowieka. On wie, że do handlarzy i kupujących mężczyzn przemówi tylko taki siłowy argument. W rozmowie z Żydami Jezus także jest bardzo stanowczy i konkretny.

Nie widzisz albo z trudem dostrzegasz takie Boże działanie w swoim życiu? Myślę, że brakuje Ci jednej rzeczy, aby Bóg mógł zacząć działać tak też i w Tobie. Oczywiście dla Twojego wielkiego dobra. Brakuje Twojej otwartości na Niego, czyli odpowiedniej wiary. W Wielkim Poście pozwól Mu być w Tobie Bogiem konkretnym i działającym ciągle. To dobry czas na wzrastanie w wierze.  To dobry czas by zaufać Bogu na nowo.

II Niedziela Wielkiego Postu 2018 r.

            Bo gra toczy się o wiarę. Wiarę taką, w której jesteś w stanie kompletnie zaufać Bogu. Oddać Mu swoje życie w pełni. Z myślą, że weźmie On Ciebie w kochające ręce i poprowadzi dalej, że nie zostawi Cię samej, samego. Jest to wynik kompletnego nawrócenia, dlatego Bóg mówi o tym w tą niedzielę Wielkiego Postu.

            Bóg uczy wiary i zaufania w dwojaki sposób. Pokazują nam dziś te sposoby kolejno Stary i Nowy Testament.

            Stary Testament mówi o nauce wiary, która jest walką. To wypalenie wątpliwości w piecu absolutnego zaufania Bogu. To boli, ale też daje świetne efekty. Widzimy dziś Abrahama – mistrza wiary. Pozytywnie zdana próba wiary daje wielki wzrost w niej. Abraham idzie na wzgórze Moria, bo Bóg każe złożyć mu jego jedynego syna w ofierze. Oznacza to, że musi go zabić. Abraham, chodź to czasy znacznie poprzedzające życie Jezusa na ziemi, niesie swój krzyż na owo wzgórze. Ufa, a z każdym krokiem jego wiara jest coraz większa. Skutkiem totalnego, ale też i bolesnego zaufania jest wielkie błogosławieństwo. Izaak także ocalał.

            Jezus działa inaczej. On w tym fragmencie nie wypala wiary Apostołów w boju. On ich pociąga wielkimi i niesamowitymi rzeczami. Oto Ten, który ich kocha stoi przemieniony jako Syn Boży a wspiera Go całe niebo. Apostołowie słyszą samego Boga i widzą największych bohaterów Izraela, o których nieraz już słyszeli. To Ten, który jest ich mistrzem. To Ten, z którym piją, jedzą, przebywają, słuchają i rozmawiają. Myślę, że w tej chwili wierzą, że mogą wszystko. Ich wiara wzrosła do wielkich rozmiarów.

            Jesteś w okresie Wielkiego Postu i znasz już dwie drogi, które Bóg wyznacza we wzroście wiary. Nie narzekaj, że masz krzyż w swoim życiu i nie wątp. To dobra i właściwa droga. Zaufaj jak Abraham. Daj się wypalić z wątpliwości poprzez przylgnięcie do Pana mimo wszystko. Wzrośniesz, a On Ci pobłogosławi wielkimi rzeczami. Szukaj też drugiej drogi wzrostu w wierze. Są nią Twoje Góry Przemienienia. Przypomnij sobie momenty, gdzie wiadome dla Ciebie było, że Pan Cię kocha i był tak blisko Ciebie. Szukaj znów Go w modlitwie, spowiedzi, rekolekcjach. To Góry Przemienienia, gdzie Jezus pociąga nas ku sobie tak konkretnie, wprost i buduje naszą wiarę.

            Dwie drogi i jedna wielka gra o wiarę, czyli o zbawienie. Obyś zdobył na początku wiarę jak pół ziarnka gorczycy. Z czasem stanie się ona jak ziarnko, a wtedy zaczniesz góry przenosić.

I Niedziela Wielkiego Postu 2018 r.

            Zazwyczaj widzimy Jezusa jako Syna Bożego – Boga zapominając o Jego drugiej ludzkiej naturze. Jak słyszymy Ewangelię o pustyni i 40 dniach postu to myślimy, że owszem jest to piękna sprawa. Ekstremalne zachowanie. Ale dla Jezusa nie jest to nic trudnego. W końcu jest Bogiem. Cóż za problem, w tym kontekście, nie jeść przez 40 dni? Zapominamy, że Jezus to też człowiek. W swoim życiu był pewnie parę razy chory. Kiedy podróżował długie godziny, odczuwał zmęczenie i duże pragnienie. Jak nie jadł pół dnia odczuwał głód. Zupełnie jak każdy z nas.

            Kiedy wreszcie uświadomisz sobie, że Jezus był także człowiekiem tak jak i my, zrozumiesz ogrom Jego wysiłku. Zobaczysz Go w tej Ewangelii strasznie zmęczonego i wyczerpanego. Jest u kresu wszystkich sił, także tych duchowych. Diabeł jest i chce Go duchowo zabić. Chce, żeby odszedł od Ojca i od swojej misji. To totalna wojna duchowa.

            Po co była pustynia na początku działalności Pana? Ewangelia mówi, że to Duch wyprowadził Go w to miejsce odosobnienia. Ojciec chce, aby Jego Syn uświadomił sobie jak wielkich dzieł może dokonać kiedy jest w ścisłej relacji z Nim. Jezus już bez cienia wątpliwości wie, że ma wszelką siłę, by głosić Ewangelię, budować Kościół i umrzeć za wszystkich.

            Nie bój się Wielkiego Postu. Nie jest on czasem smutku i bolesnych wyrzeczeń. Jest czasem zdobywania świadomości jak jesteśmy mocarni, gdy jesteśmy w ścisłej relacji z Bogiem. Oddaj Mu wszystko, a tak wygrasz z każdą pustynią Twojego życia. Z pustynią, która do tej pory zadawała Ci śmierć – z grzechem, nałogami. Po 40 dniach będziesz wiedział jak jesteś niesamowicie mocny. Mocą samego Boga. Pozwól się prowadzić na tej pustyni jak Jezus.

VI Niedziela zwykła 2018 r.

            Dla wszystkich to była straszna i tragiczna choroba – trąd. Można było zarazić się nią szybko i przez nieostrożność. Prowadziło to do powolnej i niechybnej śmierci. Stąd przepisy Prawa mówiące, iż chorzy mają z daleka oznajmiać, że są zarażeni. Aby wszyscy wiedzieli o ich chorobie mieli mieć podarte i w nieładzie ubrania, potargane włosy, zasłoniętą twarz i mieli krzyczeć oznajmiając tym samym swoje nieszczęście. Umierali samotnie i powoli. Od małej plamki na ciele aż do opanowania przez trąd wszystkich członków ciała.

            Widzę dużą analogię tej choroby do grzeszności człowieka. Też zaczyna się od małego flirtu ze złem. Niby niewinnego. Ale diabeł wciąga w swoją grę człowieka aż grzech opanuje całe życie wewnętrzne. Człowiek czuje się źle, snuje się w swoim życiu z poczuciem bezsensu i traci ludzi wokół. Ciężko jest wejść w relacje z człowiekiem, który sam skrzywdził się złem. Nie potrafi on kochać, bo ma w sercu ciemność. Trąd ducha zbiera tak samo duże żniwo wśród ludzi jak kiedyś trąd na ciele.

            Ratunkiem jest Jezus. On bezgranicznie kocha każdego trędowatego. Nie odwraca się z grozą widząc zdeformowane ciało lub wnętrze przez obydwie choroby. On z miłością i czułością patrzy na ukochane dzieci Ojca. Uzdrawia i oczyszcza dając nowe, pełne ciepła, szczęścia i światła życie. Nie zwlekaj za każdym razem, gdy jesteś chory. Idź do Jezusa.

V Niedziela Zwykła 2018 r.

                Zdarza się, że myślisz, że Twoje życie jest szare i zwyczajne. Wywołuje to smutek. W większym lub mniejszym stopniu robią to praktycznie wszyscy. Dlatego ludzie robią rzeczy ekstremalne typu bieganie maratonów, góry, samotne podróże w ekstremalne miejsca. Ich motywacją jest wyrwanie się z marazmu życia. Czasem z tego powodu młodzi wyjeżdżają na wolontariat. Niedawno czytałem o chłopaku, który mówił że miał dość marazmu, bylejakości i prowadzącego do nikąd „wyścigu szczurów”. Pojechał pomagać biednym w Ekwadorze. Każdy chciałby wyrwać się z objęć bezlitośnie szarej codzienności.

            O tym stanie bezsensu życia mówi dziś pierwsze czytanie. Hiob nazywa rzeczy po imieniu: „Czyż nie do bojowania podobny byt człowieka?”, „Czy nie pędzi on dni jak wojownik?”. Trafione w punkt. To obraz tego, co obserwujesz! To obraz Twojej codzienności! To obraz naszego życia „zewnętrznego”.

            Ale popatrz dziś na Ewangelię. Tam jest zupełnie inny klimat. Jest światło, nadzieja i moc. Nie ma marazmu. Dynamika jest ogromna. Jezus robi dużo i wspaniałych rzeczy. Naucza w synagodze i idzie do domu Piotra. Uzdrawia jego teściową i je z nimi miły posiłek. Wieczorem daje zdrowie wielu chorym. Wyrzuca złe duchy z opętanych. Te same duchy chcą ogłosić, że jest Synem Bożym. Wieczorem idzie na miejsce pustynne na modlitwę, czyli porozmawiać ze swoim Ojcem. A rano, kiedy przychodzą apostołowie Jezus dalej chce robić te wspaniałe rzeczy i idzie do następnej miejscowości.

            Musisz wiedzieć, że to obraz Twojego życia wewnętrznego, którego nie widzisz i zapominasz, że istnieje. To w Tobie Jezus chce się spotkać i tłumaczyć Ci swoje słowa. Tak jak w synagodze. To przez Ciebie chce iść do Twoich najbliższych i uzdrawiać ich z ich chorób wewnętrznych. Chce być z Tobą, kiedy spotykasz się ze znajomymi świętując przy stole, aby wasza radość była większa. To w Tobie chce uzdrawiać bolące choroby wnętrza. Chce wyrzucać z Ciebie przeklęte złe duchy, które sieją zamęt. To z Tobą chce się modlić do Ojca kiedy klękasz. I tak każdego dnia.

            Powiesz, że nie widzisz tego, co dzieje się w Ewangelii, za to boli Cię szarzyzna opisana u Hioba. Jest tak, bo nie pozwalasz Jezusowi na robienie tego wszystkiego. Jeśli powiesz, że chcesz przeżyć z Nim historię Twojego życia jego marazm stanie się wielką przygodą każdego dnia.

IV Niedziela Zwykła. 28.01.2018 r.

            Bardzo nas cieszy kiedy jest konkret. Zarówno wśród ludzi, którzy są zdecydowani, szczególnie w byciu dobrym i w wybieraniu dobra. Ale bardziej cieszą i dają pokój nasze dobre wybory duchowe. Konkrety bardzo cieszą, ponieważ dziś świat niestety uczy życia niezdecydowanego, byle jakiego i szarego. Mówi, że nie ma tak właściwie jednej prawdy obiektywnej, bo każdy może mieć swoją. Konkretem niby można kogoś urazić i skrzywdzić. A wszyscy muszą Cię niby kochać. Z jasnym konkretem dążenia ku dobru nie będziesz nowoczesny, bo nie będziesz szary i przeciętny jak większość dzisiejszych ludzi.

            Brak konkretów niestety najbardziej uderza w nasze życie z Bogiem. Szybko wkrada się bylejakość. Dlatego dziś Bóg przez swoje Słowo mocno dopomina się o konkrety z naszej strony. Bardzo wyraźnie pokazuje z Kim mamy do czynienia. I że dla naszego dobra nie możemy być byle jacy.

            W I czytaniu Bóg przypomina, że ciągle i w sposób żywy do nas mówi: przez Słowo Boże, sakramenty, modlitwę i konkretne historie naszego życia. Bóg z miłości dopuszcza się małego szantażu. Jeśli nie posłuchasz, to odpowiesz za każde Jego Słowo, które zostało zmarnowane.

            Słuchając II czytania może się wydawać, że św. Paweł się wręcz przesadza apelując o konkret w relacjach do Pana. Mówi, że dobrze, gdyby chrześcijanin nie wchodził w związek małżeński. Najważniejsza jest relacja z Panem, a życie małżeńskie może w tym przeszkadzać. Powiesz: Przesada! Może. Ale myślę, że nie chodzi o sam fakt braku małżeństwa, a raczej o to, żeby współmałżonek nie stał się dla drugiego bożkiem na miejscu prawdziwego Boga. Ciągle mam w uszach westchnienia zakochanych dziewczyn, które opowiadając o swoich przyszłych mężach często mówią: „Proszę księdza, on jest dla mnie wszystkim”. Czyżby!?

            Wreszcie Ewangelia mówi, że Jezus to nie byle kto. To nie jakiś tam nauczyciel. To nie ktoś, kogo możemy lekceważyć lub postawić w swoim życiu w miejscu z napisem „tylko hobby”. To jest Baranek, który ma wielką moc. Ktoś, Kto jest niewyobrażalnie mocny. Ktoś, przed Kim klękają potężne duchy niebieskie w postaci archaniołów i aniołów. Przed Nim, jak dziś w Ewangelii, diabeł wpada w desperacką rozpacz. Jezus jednym Słowem może zniszczyć jego najbardziej destrukcyjne plany względem człowieka. Jednocześnie ten Pan Wszechświata ogromnie Ciebie kocha. Umarł za Ciebie haniebną śmiercią, ale też i zmartwychwstał, byś miał prawdziwe życie. Dziś w każdej chwili pragnie Twojej uwagi i miłości.

            Czy to nie wymaga konkretu życia z Nim i konkretu świadczenia o Nim?!

III Niedziela Zwykła 21.01.2018 r.

            W tym tygodniu w czwartek podczas wizyty papieża w Chile miało miejsce dość ciekawe wydarzenie. W mieście Iquique papież przejeżdżał ulicami witany entuzjastycznie przez mieszkańców. W pewnej chwili, co zarejestrowały kamery, koń jednej z policjantek zabezpieczającej przejazd wpadł w amok i zrzucił ją na ziemię. Papież, który to widział kazał zatrzymać swój pojazd, zatrzymując tym samym całą kolumnę. Ku zdziwieniu wszystkich zszedł i zaczął pomagać poszkodowanej. Był przy niej aż do odjazdu karetki do szpitala. Jedna z bliskich mi osób powiedziała, że zrozumiała przez to, co oznacza tytuł papieski „Sługa sług Bożych”. Myślę, że przez to wydarzenie papież wygłosił przedwcześnie homilię do dzisiejszego Słowa Bożego. Pokazał, że dorasta się do swojego powołania, kiedy jest się nawróconym. A to nawrócenie polega na tym, że przestajesz myśleć o sobie a zaczynasz być totalnie dla innych. Papież mógł pomyśleć, że przecież są lekarze, ochrona, inni policjanci, którzy jej pomogą, a on jako papież musi jechać w swoim majestacie. Nie. Dla niego to jest zupełnie normalne i oczywiste, że jeśli jest jakaś krzywda to myśli się tylko o osobie pokrzywdzonej i o tym, by zanieść jej pomoc. Bez względu na okoliczności.

            Właśnie o tym mówi dziś Słowo. Jeśli chcesz być kimś wielkim dla Królestwa Bożego, musisz się nawrócić. Mówi dziś o tym I czytanie. To historia o mieście Niniwie, której mieszkańcom Bóg wybacza, bo się nawracają. Czyny pokutne, których podejmują się jej mieszkańcy pozwalają im zerwać ze zgubnym myśleniem, że jestem dla siebie bogiem więc grzechami hołduję samemu sobie. Ogłosił im nawrócenie prorok Jonasz, który sam się wcześniej nawrócił. Na samym początku myślał tylko o sobie, dlatego uciekał przed misją nawrócenia wielkiego miasta. Przecież był dla siebie najważniejszy a tam głosząc rychłą zgubę całego miasta mógł stracić wiele, łącznie z życiem. Przez różne wydarzenia Pan nauczył Jonasza innego myślenia i zmienił jego serce. Zaczął myśleć o innych, stał się w pełni prorokiem i sprawił, że tysiące ludzi się nawróciło.

            W Ewangelii Jezus głosi nawrócenie. Myślę, że dzięki temu dzieje się coś wielkiego w sercach przyszłych apostołów. Dlatego następnym krokiem jest ich powołanie i natychmiastowa odpowiedź „tak”. Bo przestali myśleć o sobie a zaczęli myśleć o innych i o Bogu.

         Chcesz być kimś wielkim i dorastać do swojego powołania kimkolwiek jesteś? Dokonaj swojego nawrócenia, a więc totalnej zmiany w swoim myśleniu. Przez chrzest stajemy się dziećmi Bożymi, które są zdolne do myślenia o Bogu i o innych, do bycia dla innych. Diabeł podczas naszego życia pcha nas w całkiem inne myślenie. Wie, że dziś nie można nas odciągnąć od Boga Jedynego przez danie nam bożków do czczenia. Nie te czasy. Dlatego wmawia nam, że my sami jesteśmy dla siebie bogami. Dlatego mamy myśleć tylko o sobie, nawet kosztem innych.  Nawrócenie to nawrót totalny z tej drogi dzięki mocy Jezusa, Jego Słowa i sakramentów. To odwrócenie się od czczenia siebie i zwrócenie się ku innym. Nawet kosztem siebie. Otwierają się wtedy nowe i przepiękne horyzonty. Możemy stać się w pełni szczęśliwymi oraz być świadectwem dobroci i miłości dla innych. Spróbuj tego, a dorośniesz do bycia kimś niezwykłym. Tak jak papież Franciszek, który pochyla się nad obolałą chilijską policjantką.

II Niedziela Zwykła 2018 r.

            Fundamentem właściwego i dobrego spotkania jest dogłębne i wzajemne wejście w świat drugiej osoby. Poznanie go z zainteresowaniem i jednoczesną akceptacją. Świat drugiej osoby może być wielką aspiracją dla osoby spotykającej się.

            Papież Benedykt XVI i jego następca papież Franciszek głośno i często wyrażali się, że chrześcijaństwo to spotkanie z żywą osobą Boga. Jest to absolutne tworzenie ucznia i dziecka Bożego. To spotkanie prowadzi do nawrócenia, ukazuje nowe horyzonty, daje nowe życie, a w końcu przynagla do świadczenia o Jezusie, które rozpala innych. Dziś liturgia Słowa mówi o tym fenomenie.

            W I czytaniu widzimy jak Bóg wręcz walczy o spotkanie z człowiekiem. Robi to, bo go niesamowicie kocha. Dlatego Pan nie ustaje w wołaniu Samuela. Ale kiedy on już Go wreszcie spotkał, od razu zaczęły się dziać rzeczy wielkie. Samuel dorastał, a Wszechmocny był z nim. Nie dał spaść żadnemu słowu Samuelowemu na ziemię. Znaczy to, że jego słowa były tylko mądre i dobre. Dorastając był już mądrym człowiekiem.

            W Ewangelii dwóch uczniów spotyka Jezusa i od razu są zachwyceni. Chcą od razu wejść w Jego świat. Stąd to dziwne pytanie: „Nauczycielu, gdzie mieszkasz?”. Mieszkanie to coś bardzo osobistego. Zachwyceni chcą poznać Go dogłębnie. Spotkanie i zachwyt skutkują od razu świadectwem dla innych. Dlatego Andrzej idzie do Szymona Piotra, aby mu powiedzieć o przełomowym wydarzeniu: „Znaleźliśmy Mesjasza”.

            Zmiana imienia to zmiana istoty życia. Tak twierdzono za czasów, w których dzieją się wydarzenia ewangeliczne. Dlatego Jezus zmienia Szymonowi imię na Piotr. Po spotkaniu jego życie totalnie się zmienia. Automatycznie ze zwykłego rybaka na krańcach świata staje się fundamentem Kościoła, który będzie na całym świecie. Jest skałą, na której opiera się wszystko.

            Pamiętaj, Pan ciągle, jak z Samuelem, szuka też spotkania z Tobą. Jeśli Go spotkasz, zmieni się wszystko. Otworzy się nowa historia Twojego życia. Będziesz mądrym gigantem duchowym, pełnym też przyciągającej pokory. Będziesz robił fantastyczne rzeczy i tym świadczył o Jezusie. Bo Jego moc będzie się objawiała poprzez Ciebie.

Chodzi tylko o spotkanie…