Niedziela Trójcy Świętej 2018 r.

Zawsze kiedy mam głosić Słowo na Niedzielę Trójcy Świętej stoję przed nie lada dylematem. Bo jeśli chodzi o naturę Boga Trójjedynego brak tu wielkich konkretów, które niesie zawsze Ewangelia w inne niedziele. Jest to dogmat, czyli tajemnica, którą można objąć tylko wiarą. Ojciec Niebieski nie zostawia nas jednak samych z tym. Małymi odblaskami przez Słowo Boże odkrywa siebie w tej tajemnicy i pokazuje czym jest Trójca, a raczej jaka jest.

Dziś Mojżesz błaga Naród Wybrany o logiczne myślenie. Chce pokazać jak wielki i dobry jest Bóg względem nich. Przypomina dzieło stworzenia; to, że Bóg był dawcą wszystkiego co jest na świecie. Stworzył to tylko swoim Słowem. Zrobił to z miłości nie mając w tym absolutnie żadnego interesu. Mojżesz mówi, że ten Bóg, który jest Wszechpotężny w swojej mocy, także i mocy stwarzania, chce zajmować się i zajmował się ludem żydowskim, który jest niewdzięczny i niewierny. Największy zniża się do tego, co małe i takie słabe.

W II czytaniu mowa jest o Duchu Św. – Trzeciej Osobie Boskiej, która brała żywy udział w stworzeniu i zbawieniu; która czyni ciągle niesamowity cud, w którym składa ze słabych części święty i Boży Kościół. O jej niesamowitej mocy mówi poprzedni tekst. Teraz św. Paweł w liście pisze, że Paraklet przyszedł na ziemię, aby czynić z ludzi dzieci Boże, które są zarazem dziedzicami Nieba. Z ludzi, którzy tak często mówią Bogu wielkie NIE.

W Ewangelii jest mowa o ostatniej Osobie Trójcy. Jest nią Jezus. (Dzisiaj Słowo Boże wymienia Jezusa na ostatnim miejscu, choć tak naprawdę jest On drugą Osobą Boską.) Mówiąc o sobie po zmartwychwstaniu przekazuje prawdę, że jest Panem wszystkiego na niebie i ziemi. Ma wszelką władzę. Dzieli się nią jednak z chęcią ze swoim tworzącym się i nauczającym Kościołem. Posyła swoich uczniów, ale jednocześnie mówi, że ciągle będzie wspierał swoją obecnością i mocą.

Myślę, że Uroczystość Trójcy Świętej to okoliczność, gdzie Pan Bóg chce zapewnić nas o swojej miłości i że jesteśmy dla Niego zupełnie wyjątkowi. W swojej mocy daje Ci cały świat, który stworzył. Mimo grzeszności i buntu mocą Ducha św. ciągle czyni Cię synem w sakramencie pokuty a w Eucharystii sadza Cię przy stole jak Syna. Jezus uzdalnia Cię do tego, żebyś swoim słowem i życiem głosił Ewangelię czyniąc Kościół. Trójca ma jeden rys, który odkrywa przed nami. Jest to czysta Miłość, która z czułością pochyla się nade mną i Tobą.

Zesłanie Ducha Św.

            W Zesłaniu Ducha Św. Bóg przypomina nam, że ogarnia nas Jego przeogromna moc. Nie jest to demonstracja siły Bożej. Duch Św. jest nam dany do konkretnej pomocy.

            Dziś w Słowie Bożym widzimy jak Paraklet działa. Dzięki Niemu grupa przestraszonych Apostołów wychodzi i głosi z mocą Jezusa. Nawracają sie przez to setki, a może i tysiące ludzi różnych narodowości. Duch Św., jak przypomina nam św. Paweł, uzdalnia nas do modlitwy. Co ciekawe, powiedzenie wydawałoby się zwykłego „Panem jest Jezus” wymaga działania Ducha św. Jeśli modlisz się codziennie zobacz jak dużo i intensywnie On w Tobie działa. Działanie Ducha Św., jak mówi dziś Ewangelia, objawia się w sakramencie pokuty. Dzięki temu Kościół może udzielać miłosierdzia Bożego.

            Chciałbym Ci pokazać bardzo ważny dar, który przyszedł wraz z Duchem Św. I cały czas jest dostępny i możliwy do duchowego osiągnięcia. Jest to dar pięknej jedności, mimo że jej wcześniejsze postaci mogą być tak bardzo różne. Dzieje Apostolskie mówią, że moc Ducha Św. połączyła 17 (policzyłem) różnych grup narodowościowych ludzi. Zostali jednym Kościołem. Kto był na Światowych Dniach Młodzieży to wie, że takie cuda dzieją się i współcześnie. Młodzi z różnych stron świata jako jedność pod przewodnictwem papieża wyznają Jezusa. Dzisiejsze pięćdziesiątnice? Duch Św. uzdalnia do akceptacji inności i pokochania mimo różnic.

            Piszę to dlatego, ponieważ jesteśmy bardzo podzieleni. Brakuje jedności w świecie, państwie, rodzinach a zdarza się, że i w Kościele. Prośmy Ducha Św. o jedność. To Jego wielki dar. Tylko On tak naprawdę uzdalnia do dobrego patrzenia na każdego człowieka i do pokochania każdej różnicy. Uzdalnia z mocą. I to taką, która była w Wieczerniku. Ona wypala strach i wymiata Apostołów ku wszystkim ludziom, aby stali się braćmi w jednym Kościele.

Wniebowstąpienie 2018.

Dziś św. Paweł w II czytaniu z mocą mówi, żebyśmy pamiętali, że dostaliśmy z Góry moc i możliwość głębokiego poznawania Boga i Jego rzeczywistości. Kto nie wykorzysta tej możliwości nie zrozumie dzisiejszego wydarzenia, jakim jest Wniebowstąpienie. A ono jest w stanie dużo powiedzieć, o dziwo, o nas, ludziach. Kto nie zgłębi tego faktu z historii zbawienia nie zrozumie siebie jako chrześcijanina i Nie zrozumie sensu Ewangelii. W tą niedzielę głoszę odpust w jednej parafii ku czci św. Zofii. Była ona męczennicą z pierwszych wieków chrześcijaństwa. Kto nie zaczerpnie nauki Bożej płynącej z Wniebowstąpienia nie zrozumie jak normalni ludzie szli z radością na śmierć za swoją wiarę.

Dziś Jezus wstępuje do nieba i pokazuje, że tak naprawdę tam jest Jego miejsce. Na ziemi był tylko chwilę. Jest naszym Panem i Królem. I musimy zrozumieć, że o tyle jesteśmy chrześcijanami o ile nie należymy do tego świata a do tego przyszłego – tam, gdzie jest nasz Mistrz. Jezus nie raz nam to w Ewangelii ogłaszał. Na przykład wtedy, gdy był przed swoją męką, kiedy Piłatowi powiedział, że Jego Królestwo nie jest stąd. 

Musimy też zrozumieć, że Królestwo Niebieskie przez to, że jest totalnie inne niż świat wokół ma też totalnie inną logikę. Dlatego jest absolutnie nierozumiane. A świat właśnie dlatego walczy i odrzuca Królestwo Jezusa. Sam zobacz, ile razy wystawiałeś się na „pukanie w głowę” a nawet agresję, kiedy mówiłeś o Ewangelii lub broniłeś przykazań. Zupełnie normalne. Dla świata jest to nielogiczne. Tak samo jak radość z męczeńskiej śmierci.

Naszym zadaniem a nawet przywilejem jest ciągle wybierać logikę tamtego świata – Bożego świata. Musisz zrozumieć, że nie jest to łatwe. Bo świat doczesny zawsze będzie się o Ciebie dopominał. Pierwszą walkę odbędziesz w swojej głowie. Dziś mówią o tym Dzieje Apostolskie. Widzimy Jezusa przed Wniebowstąpieniem. Mówi ważne rzeczy. Apostołowie słuchają o rzeczach dotyczących Królestwa Niebieskiego. Ale i tak swoim Mistrzem chcą załatwić rzeczy doczesne. Pytają czy załatwi sprawy polityczne i stworzy silne państwo Izrael. Przegrali walkę, tak jak często i my przegrywamy. 

Dlaczego to ważne, żeby ta inna logika była stale obecna w naszej głowie? Bo Jezus przed swoim odejściem zostawia nam najważniejszą prośbę: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię”. Głosi się nie tylko słowem.  Genialnie można głosić innym kierując się w życiu logiką Królestwa Niebieskiego. Stosując zamiast nienawiści – przebaczenie. Zamiast walki o swoje – pokazując bezinteresowną pomocną dłoń. Zamiast wszechobecnej złej mowy – dobre i  budujące słowo. Zamiast przerażającego smutku i bezsensu – radość i wewnętrzne światło. 

Logika nowego, przyszłego świata jest potrzebna każdemu. By uzdrawiała i prowadził do Zbawienia. Walcz o nią i głoś innym.

P. S. Przepraszam za brak wpisów przez ostatnie 2 tygodnie. Kończę kurs w Centrum Formacji Misyjnej. Dużo się dzieje. Spróbuje z czasem wszystko to opisać.

IV Niedziela Wielkanocna 2018 r.

Jak kochasz to jesteś odpowiedzialny za osobę, która jest obiektem Twojej miłości. Odpowiedzialność to bycie na dobre i złe. To także poświęcenie wielu swoich cennych rzeczy i rzeczywistości. Dlatego nie wierzę, że ktoś kocha, jeśli jednocześnie nie potrafi wciąć odpowiedzialności za osobą kochaną, mimo iż zawarł związek małżeński. A to się zdarza.

Dziś Jezus o tym mówi w kontekście swojej miłości do nas. Pokazuje najpierw w Ewangelii pastuchów i najemników. Nie potrafią oni wziąć odpowiedzialności za owce i nie stają w ich obronie przed wilkami. Bo nie kochają stada.

Jezus jest całkiem innym pasterzem. W ogromnej miłości jest całkowicie odpowiedzialny za stado. W Piśmie Świętym pokazują to obrazy ukazujące Go jako pasterza. On karmi, poi, przeprowadza przez ciemną dolinę. Zagubioną owcę długo szuka, aż do końca. Wielka odpowiedzialność oznacza wielką miłość.

Ale Jezus idzie jeszcze dalej. To, co napiszę będzie brutalne, ale prawdziwe. Każdy ziemski pasterz – właściciel stada zwierząt, które jest mu drogie, ma jednak w głowie myśl, że i tak kiedyś zwierzęta będą musiały oddać życie. Bardzo często w rzeźni. Po to one też są hodowane. Inność Jezusa polega na tym, że w swojej miłości przekracza i niweczy naszą śmierć. Abyśmy my, Jego owce, nie pomarli, staje się kamieniem odrzuconym. Jest wzgardzony i sponiewierany a całą naszą śmierć bierze na siebie. To pasterz, który umiera, aby owce nie umierały. Nie tylko mamy od Niego wszystko co dobre, ale dzięki Niemu nie dotyka nas śmierć wieczna. Umieramy tylko na ziemi, bo to jest próg przejścia, by mieć prawdziwe życie bez końca.

Piszę to dlatego, abyś się zakochał w tym Pasterzu. Jest On w stanie zrobić dla Ciebie wszystko, abyś już nigdy nie zapragnął innych łąk niż Jego. Po co szukać i odchodzić, jeśli tutaj, w Jego owczarni jest wszystko? U tego Pasterza odpowiedzialność łączy się z miłością do przelewu krwi. Nikt w taki sposób nie traktował Cię, nie traktuje i nie będzie traktował. Tylko Jezus – pełnia miłości.

III Niedziela Wielkanocna 2018 r.

                Marketing jest wszechobecny. Liczy się tylko zysk. Pokazuje się tylko dobre strony firm, rzeczy, pracowników. Ukrywa się najmniejszą wadę czy uchybienie. Produkt jest najlepszy. A ludzie tylko specjalistami.

                Przekłada się to także na nasze życie. Człowiek od zawsze nie lubi pokazywać swoich wad. Ale dziś obsesyjnie już walczy, żeby dobrze wypaść i aby nikt źle nie pomyślał. Robimy to także w stosunku do Pana Boga. Łatwo moglibyśmy pochwalić się uczestnictwem w Eucharystii, Komunią św. czy dobrą modlitwą. Ale słabości i grzechy?! O nie! Ja takich nie mam. I zastawiam swoim „ja” dostęp do swojego bagienka grzechów i słabości. Może Bóg nie zobaczy. A z czasem broniąc dostępu coraz mocniej zaczniesz sobie wmawiać, że tego szlamu nie ma. Boisz się, bo myślisz, że Bóg w swojej świętości odrzuci Cię i nie zaakceptuje.

                Dzisiejsze Słowo Boże mówi co innego. Bóg doskonale wie o Twoich słabościach. Omija Twoją dobrą stronę i jeśli tylko Mu pozwolisz pobiegnie do Twojego bagna, żeby je osuszyć uzdrawiając swoją mocą Twoje wnętrze. Mówi o tym z mocą dzisiejsze Słowo Boże. W I czytaniu św. Piotr głosząc wypomina swoim braciom Żydom najgorsze rzeczy. Mówi, że zabili swoimi rękami Syna swojego Boga. Unicestwili Go nikczemną śmiercią, opluwając Jego godność. Co więcej, woleli uwolnić mordercę Barabasza niż swojego Mesjasza. Okropność! Jednak w tym krytycznym miejscu głoszenia mówi swoiste i uzdrawiające „ALE”. Ale to nic. Bóg wie, że działaliście w nieświadomości. Przez to wypełniły się proroctwa i świat został zbawiony. Teraz, jeśli się nawrócą Bóg mimo wszystko przyjmie ich jako swoje dzieci. On chce wejść do tych najgorszych w nich rzeczy i dać im zbawienie.

                W Ewangelii Jezus koncentruje się na słabych stronach Apostołów. To je chce leczyć i uzdrawiać. W dzisiejszej Ewangelii widać jak na dłoni, że to brak wiary i zaufania. Zobacz, że Apostołowie mają już kilku realnych świadków, którzy zaświadczają o Jego powstaniu z martwych. Ostatni to uczniowie z Emaus, którzy z Jezusem jedli i rozmawiali. Mimo to, gdy pojawia się Zmartwychwstały to boją się i myślą, że to duch. Jezus widząc ten ogrom braku wiary od razu to leczy. Robi to w piękny sposób. Każe się dotknąć. A później wypowiada to ciekawe pytanie: Macie coś do jedzenia? I zaczyna jeść. Nie gani i nie wypomina. Idzie do słabości i szybko z niej wyrywa.

                Słowo ma przesłanie dla Ciebie jedno. Przed Panem Bogiem nie musisz być genialnym. Nie ukrywaj tego, co złe. Nie musisz mieć świetnego duchowego P.R. On wie doskonale jaki jesteś i kocha Cię właśnie takiego. Pierwsze co chce to żebyś przestał robić uniki i chować Twoje osobiste zło. Bo od razu chce tam wejść i wyrwać Cię z tego. Zmartwychwstały leczy od razu.

Niedziela Miłosierdzia 2018 r.

            Dziś wszyscy lubimy być specjalistami. I to w każdej dziedzinie życia. Udajemy, że znamy się na wszystkim i wszystko wychodzi nam perfekcyjnie. Tak uczy nas świat, który zakazuje wręcz pokazywania swoich słabości. Trzeba się wylansować. Robimy to także w dziedzinie życia duchowo-moralnego. Niestety tu zawsze spotykamy się z ogromem swoich słabości. Sam wiesz, ile razy już pracowałeś nad swoja wadą główną czy konkretnym grzechem. Ile było już prób bycia w tej dziedzinie czystym? A to tylko jeden grzech. A problemów jest o wiele więcej. Stając w prawdzie można spokojnie stwierdzić, że jestem totalnie słaby. Nie dorastam do obrazu, który dziś pokazuje nam I czytanie z Dziejów Apostolskich. Tam pierwsi chrześcijanie żyjąc mocą Chrystusa Zmartwychwstałego tworzą piękne wspólnoty, w których każdy chciałby żyć. Podsumowując: jestem pewien, że chcesz być najlepszy we wszystkim, dlatego na poziomie duchowo-moralnym doznajesz ciągle poczucia bankructwa. Aż do stwierdzenia – po co to wszystko.

            Jezus w tej kwestii jest pełni świadomy naszej pustyni duchowej i wiecznej przegranej. Dlatego w nowości Kościoła po Zmartwychwstaniu pierwsze co niesie to zawsze nowy start. Zobacz, w dzisiejszej Ewangelii Jezus Zmartwychwstały spotyka się po raz pierwszy ze swoimi Apostołami po swojej śmierci. To co chce im zakomunikować jako pierwsze, czyli wyjątkowo ważne to to, że mają od teraz iść i nieść odpuszczenie grzechów każdemu wierzącemu.

            Dla Jezusa nie jest ważne, że nie jesteś idealny. Taki to będziesz po swoim zbawieniu. Dla Niego najważniejsze jest, że zawsze się podnosisz. Chociaż może to jest tysięczny raz. Idziesz mimo wszystko, bo to jest wezwanie Pana. Dlatego odpuszczenie grzechów to pierwsze posłanie. Dawać ciągle i na nowo konto zerowe. Piszę to dlatego, bo to najgłębszy sens Bożego Miłosierdzia, które dziś świętujemy. Rozlewa się ogromem fal po to, żeby potykający się człowiek powstawał i doszedł do miejsca, gdzie pragnie go Bóg – do zbawienia. Ono nie jest dla ludzi idealnych, ale dla normalnych, opierających się w swoim życiu na Ojcu, który zawsze wybacza i prowadzi.

Niedziela Zmartwychwstania!

My Polacy uwielbiamy wolność. Może dlatego, że ciągle ktoś próbował nas zniewolić i zniszczyć. Stąd też uroczyście obchodzimy ten rok jako 100. rocznicę odzyskania niepodległości. Ale tęsknimy też za tą wolnością wewnętrzną. Choć na zewnątrz jesteśmy ludźmi wolnymi, to wewnątrz, w mniejszym lub większym stopniu – jesteśmy niewolnikami. Tak często w głębi siebie jesteśmy zniewoleni przez ból fizyczny czy psychiczny, problemy, kompleksy, rany zadane przez bliskie osoby, bojaźń o przyszłość. Dochodzą do tego nałogi, grzechy i słabości, które determinują nasze zachowania.

Jezus w dniu swojego zmartwychwstania ogłasza totalną wolność. Ten, który był zniewolony przez przeciwników, związany, biczowany i odrzucony przez wszystkich; Ten, który był zniewolony przez unieruchomienie Jego członków przez przybicie do krzyża umarł, a przecież w zmarłym nie ma krzty wolności. Co za paradoks… Dziś jednak Jezus odrzuca wszelkie więzy i zmartwychwstając ogłasza wolność każdemu, kto Jemu uwierzy.

Każdy, kto spotkał Jezusa, uwierzył w Niego i uwierzył Jemu, staje się wolny. Maria Magdalena, która uwierzyła przestaje być niewolnicą głębokiego i przygniatającego smutku po śmierci swojego Pana. Św. Jan i św. Piotr zrzucają jarzmo totalnego zawodu, że Ten, który był wszystkim poniósł sromotną klęskę. Żydzi nie uwierzyli w Niego i zabili straszną śmiercią. Oto teraz apostołowie wiedzą, że Jezus zmartwychwstał i jest Panem wszystkiego. Niosą innym apostołom tą wielką uwalniającą wiadomość.

W I czytaniu widzimy Korneliusza, który jest setnikiem, a więc wysoko postawionym rzymskim urzędnikiem wojskowym. Pewnie poznał religię żydowską i fascynował się Bogiem Jahwe. Jednak nie miał do Niego przystępu, ponieważ był poganinem. To były jego więzy w relacji do Boga Ojca. Dziś spotyka się z Jezusem Zmartwychwstałym poprzez słowa św. Piotra. Dowiaduje się, że również za niego Jezus umarł i zmartwychwstał, aby mógł być jego najbliższym i jedynym Panem, by miał prawdziwe życie. Więzy bycia gojem (poganinem) upadły. Spotkania ze Zmartwychwstałym dają totalną wolność. Dają zupełnie nowe życie i perspektywy. Człowiek wtedy nie męczy się duchowo drepcząc ze spuszczoną głową, ale wręcz lata i patrzy w kierunku Nieba.

Dziś przychodzimy do pustego grobu pełni różnych zniewoleń. Bolą nas one i często przygniatają do ziemi. Każdy z nas ma swoje, każdy doświadcza i przeżywa je na swój sposób. Ale na te wszystkie trudne i bolesne doświadczenia, na nałogi i paraliż w sercu jest jedno rozwiązanie. Dziś zrób to, czego dokonali w swoim życiu świadkowie zmartwychwstania. Uwierz, że Jezus umarł i zmartwychwstał dla Ciebie; uwierz, że jesteś ukochanym dzieckiem Boga Ojca, że jesteś tak bardzo cenny i ważny w oczach Boga, że poświęcił swojego Syna dla Ciebie. Musisz nie tylko w Niego uwierzyć, ale też i uwierzyć Jemu. Ofiaruj Mu swoje życie. Potraktuj Go jako Pana, który jest królem wszystkiego. On chce, abyś wierząc brał udział w Jego mocy. Wtedy będziesz absolutnie wolny.

Niedziela Palmowa 2018 r.

Bóg jest w stanie zrobić dla Ciebie wszystko i za Ciebie wszystko, no poza kilkoma ważnymi rzeczami. A to przez to, że nie chce naruszać tak ważnej dla Ciebie wolności. Więc nie może za Ciebie chcieć kochać ludzi,  nie może za Ciebie chcieć być dobrym, nie może za Ciebie chcieć korzystać z łaski zbawienia. Kiedy jednak już zechcesz, On będzie Ci dawał moc do kochania, do bycia dobrym i będzie Cię zbawiał.  Bóg jest w stanie wszystko zrobić dla człowieka.

Dzisiejsze drugie czytanie (Flp 2,6-11) ukazuje jak niesamowicie Bóg nas kocha i że jest w stanie zrobić wszystko co możliwe dla człowieka. Pokazuje to Jego Syn w tzw. kenozie czyli totalnym uniżeniu siebie. Jezus, chociaż był Bogiem ciesząc się chwałą i miłością Trójcy Świętej porzucił to wszystko i przyszedł na ziemię. Nie po to, żeby odbierać chwałę, ale rodzi się w żłobie jako zwyczajny człowiek. Przyjął konsekwencje bycia człowiekiem, więc pracował, chorował, był zmęczony i głodny, czasem znużony itd. Na końcu, żeby nas zbawić umiera jak złoczyńca haniebną śmiercią krzyża. Obdziera się tam dla nas z boskości, z człowieczeństwa, a na końcu oddaje Matkę. Bóg jest w stanie zrobić wszystko dla człowieka.

To czytanie jest po to, żebyśmy poznali desperację miłości Boga. Patrząc przez jej pryzmat, dobrze przeżyjemy ten Wielki Tydzień. Nie będzie on dla nas tylko wspominaniem drastycznych scen z życia Jezusa. Będzie poznawaniem wielkich aktów miłości. To tak jak gdyby Bóg, wydarzenie po wydarzeniu, mówił do Ciebie: bezgranicznie Cię kocham! Zrobię dla Ciebie wszystko!

V Niedziela Wielkiego Postu 2018 r.

W Ewangelii Jezusa chcą poznać Grecy. Rozpoczyna się cały proces przekazywania tej wiadomości. Od apostoła do apostoła. W końcu trafia ona do samego Jezusa. Pan mówi tajemniczo, że jest już godzina i że zostanie wywyższony. Wtedy da się poznać w pełni jako Syn Boży, po co przyszedł na ziemię. Mówi oczywiście o swojej męce na krzyżu. To tam w bolesnej męce ukaże moc miłości Boga. „Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeśli obumrze przynosi plon obfity”. W tajemnicy krzyża objawia się wielkość Boga. To tam rodzi się przepiękne nowe życie, które nie ma końca i jest dla każdego kto uwierzy.

Identycznie jest w naszym życiu – uczniów Chrystusa. Bardzo boimy się naszych krzyży. A jest to istota największych rzeczy w naszym życiu. Nie bój się krzyży, które już są w Twoim życiu. Nie bój się umierać poprzez walkę z grzechem, którą podejmiesz. Musi coś w Tobie obumrzeć, jak ziarno pszenicy, po to, żebyś wydał ogromne owoce.

Czas Wielkiego Postu to czas zgłębiania krzyża i umierania, które powinno się w nas dokonywać. To jedyna droga do zmartwychwstania, czyli do chwały, która może się dokonać w naszym życiu. Jeśli dokonasz tego, co Jezus określa w słowach „kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne”, to Bóg Ojciec podobnie jak w przypadku Jezusa powie Ci – uwielbiam Cię.

P. S. Bardzo serdecznie pozdrawiam parafian ze Stężycy w której głosiłem rekolekcje i z Zofiboru w której właśnie głoszę. Dziękuje za wspólną drogę wielkopostnego słuchania Pana i za wszelkie przejawy gościnności i życzliwości (było ich wiele).

III Niedziela Wielkiego Postu 2018 r.

Wj 20, 1-17; Ps 19 (18), 8-9. 10-11; 1 Kor 1, 22-25; J 2, 13-25

            Jeśli myślisz, że Bóg, owszem, jest, ale raczej jest daleki; że może i działa, ale bardzo powoli, tylko czasem; że tylko niektóre osoby i to tylko te szczególne doświadczają tego działania to mylisz się w tym wszystkim bardzo. Dzisiejsze Słowo przedstawia Go zupełnie inaczej – jako Boga działa, Boga konkretnego i zdecydowanego.

            W I czytaniu Bóg daje ludziom przykazania. Nie jest to zbiór mętnych mądrości. Są to konkretne i zdecydowane wskazania. Od pierwszego do ostatniego przykazania. Robi to dla dobra swoich dzieci. Wie, że nawet mały kompromis ze złem prowadzi do coraz większych, aż do zatracenia i zniszczenia człowieka. Dobry Ojciec jest ostry i zdecydowany w ochronie swoich dzieci.

            W II czytaniu św. Paweł pod natchnieniem Ducha Świętego dla ewangelizacji powierzonych mu ludzi mówi bardzo kontrowersyjne w owych czasach słowa. Mówi o krzyżu Jezusa. O śmierci zadanej w sposób nieludzki i haniebny. W sposób ludzki było to zgorszeniem dla słuchaczy. Ale ta nauka, prawda o Jezusie daje zbawienie. Paweł pod natchnieniem Bożym działa w sposób ostry i zdecydowany.

            W Ewangelii widzimy Jezusa jako mocnego i bezkompromisowego człowieka. On wie, że do handlarzy i kupujących mężczyzn przemówi tylko taki siłowy argument. W rozmowie z Żydami Jezus także jest bardzo stanowczy i konkretny.

Nie widzisz albo z trudem dostrzegasz takie Boże działanie w swoim życiu? Myślę, że brakuje Ci jednej rzeczy, aby Bóg mógł zacząć działać tak też i w Tobie. Oczywiście dla Twojego wielkiego dobra. Brakuje Twojej otwartości na Niego, czyli odpowiedniej wiary. W Wielkim Poście pozwól Mu być w Tobie Bogiem konkretnym i działającym ciągle. To dobry czas na wzrastanie w wierze.  To dobry czas by zaufać Bogu na nowo.